Yatgaar nagle zawiesiła się. Wystraszyłem się, że coś się jej stało. Jednak klacz za moją troskę odpłaciła mi się porządnym strumieniem wody, który wylądował mi w ustach. Natychmiast wszystko wyplułem, gdyż słona ciecz nie należała do moich smakołyków. Kiedy ponownie spojrzałem Yatgaar, na jej twarzy znów gościł uśmiech. Na pierwszy rzut oka wyglądała tak jak wcześniej, ale coś mówiło mi, że teraz klacz udaje. Nie za bardzo miałem jednak sposobność sprawdzić to. Oddałem więc mojej towarzyszce i tak kontynuowaliśmy naszą wodną zabawę. W końcu jednak zmęczyliśmy się i musieliśmy to zakończyć. Ledwo zdążyłem wyjść z wody, a już poczułem skutki tych naszych harców. Mokra sierść, nawet zimowa, nie była w stanie zapewniać mi ciepła, będąc przemoczoną. Skutkiem tego było to, że i ja i Yatgaar staliśmy na brzegu, trzęsąc się jak osiki. Chociaż najbardziej na świecie pragnąłem powrócić do naszej rozmowy, by dowiedzieć się, co dokładnie miała na myśli Yatgaar, nie było to w obecnej sytuacji możliwe.
- Co powiesz na małą przebieżkę? Szybciej wyschniemy i rozgrzejemy się- zaproponowałem, a klacz niemal natychmiast przytaknęła. Już po chwili kłusowaliśmy obok siebie w milczeniu. Wydychane przez nas w pośpiechu powietrze tworzyło małe obłoczki. Biegliśmy brzegiem jeziora, na tyle daleko, by nie ryzykować zbyt bliskim kontaktem z wodą. Po chwili faktycznie poczułem się nieco lepiej. Postanowiłem przyspieszyć. Rzuciłem mojej towarzyszce wyzywające spojrzenie. Jak łatwo mogłem przewidzieć, klacz przyjęła wyzwanie. Również przyspieszyła i znalazła się jakiś metr przede mną. Nie czekając, puściłem się pędem do przodu. Teraz już oboje cwałowaliśmy obok siebie w najlepsze. Nawet nie zauważyłem, kiedy przestałem trząść się z zimna. Nie mam też pojęcia, ile tak biegliśmy. Wiem tylko, że w pewnym momencie oboje naraz zaczęliśmy zwalniać. Zupełnie tak, jak byśmy to wcześniej ustalili, ale my ani razu nie odezwaliśmy się do siebie w czasie biegu. Jednak kiedy już się zatrzymaliśmy, żadne z nas nie mogło powstrzymać się od śmiechu. Gdyby ktoś mnie zapytał, co mnie tak rozśmieszyło, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Po prostu staliśmy tam i śmialiśmy się jak idioci. Uspokoiliśmy się po paru minutach. Gdzieś z tyłu mojej głowy nadal czaiła się myśl dotycząca naszej rozmowy o awansie Yatgaar, jednak wiedziałem, że poruszanie tego teraz byłoby głupie. Zepsułbym całą atmosferę. Muszę poczekać na odpowiedni moment, a nie wyskakiwać jak Filip z konopi- pomyślałem.
<Yatgaar? W końcu to napisałam XD>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!