Polecane posty ---> Zmiany w składzie SZAPULUTU

22.11.2017

Od Marabell do Khonkha ,,To nic wielkiego, ale..."

Nie śpiesznie szliśmy w stronę bazy. Chłodny wiatr uderzał o nasze uszy, przez co jedyny dźwięk, który słyszałam to wycie wiatru. Z tego powodu wszelkie rozmowy były niemożliwe. Po wyrazie pyska władcy poznałam, że chciał znać trochę więcej szczegółów odnośnie pogoni za mną, ale, dość rozsądnie, nie mówił nic. Wszakże i tak nic bym nie usłyszała. Szliśmy tak więc w ciszy, póki nie znaleźliśmy się w bazie. Gdy tylko znaleźliśmy się na tym kawałku otwartej przestrzeni, podbiegli do mnie Kepper i Tayfun. Bez zbędnych słów opatrzyli mój bok, a od Tayfuna dostałam również jakieś rośliny, po których czułam się trochę senna, jednak ból przestał dawać się we znaki. Poszłam w miejsce tuż przy granicy między 'oficjalną' bazą, a lasem. Ustawiłam się tak, że drzewa osłaniały mnie od wiatru, przez co w końcu zaczęłam słyszeć więcej, niż szum. Khonkh zauważył, gdzie poszłam i ruszył w moją stronę. Chwilę później stał koło mnie.
- Opowiesz mi, jak wyglądało całe te zajście? - zapytał.
- Nie widzę powodu, dla którego mogłoby cię to tak bardzo interesować, jednakże powodu, dla którego miałabym przed tobą to zatajać - powiedziałam. Władca zrobił minę, jakby trochę nie rozumiał mojego wywodu, przez co uśmiałam się w duchu.
- No więc, wyszłam na spacer. Kiedy stałam w miejscu, zbierając rośliny do mojej torby, zobaczyłam trzy wilcze sylwetki między drzewami. Zmierzały one w kierunku bazy, więc zaczęłam się zastanawiać, jak odwrócić ich uwagę. Jednak zanim wymyśliłam coś sensownego, wilczury postanowiły zapolować sobie na mnie. Kiedy uciekałam jeden z wilków podbiegł wystarczająco blisko, by móc skoczyć na mnie. Właśnie w ten sposób zarobiłam tą ranę - machnęłam łbem w stronę swojego boku - pobiegłam nad jezioro. Skoczyłam na jedną z tych skalnych wysp. Najciemniejszy z wilków postanowił skoczyć za mną, jednak chybił i spadł na kamienie. Zdechł prawie od razu. Reszta zbiegła do niego i czekała, chyba na to, aż zeskoczę z wyspy, żeby mogły mnie dopaść. Jednak w końcu odpuściły i ruszyły wzdłuż jeziora, a ja poszłam z powrotem tutaj i mnie spotkałeś.
<Khonkh?>

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!

Szablon
Margaryna
-
Maślana Grafika