Polecane posty ---> Zmiany w składzie SZAPULUTU

26.02.2018

Od Kirka do Valentii "Zakłopotani"

Byłem naprawdę zaskoczony zachowaniem klaczy, ale nim zdążyłem jakoś zareagować, Valentia chyba zasnęła. W każdym razie tak to wyglądało. Ja zaś długo nie mogłem spać, rozmyślając nad tym, co się stało. Niby był to tylko zwykły całus w policzek, ale jednak nie dawało mi to spokoju. W końcu zmęczenie wygrało i zasnąłem.
~~Rankiem~~
Dzisiejsza sytuacja była dokładnie odwrotna. To ja obudziłem się drugi i spostrzegłem, że nie ma przy mnie klaczy. Od razu poszedłem jej szukać. Znalazłem ją kilka metrów dalej, spokojnie jedzącą trawę.
- Hej- powiedziałem, nie bardzo wiedząc, co innego mógłbym powiedzieć. Klacz podskoczyła lekko i odwróciła się do mnie.
- Hej. Wystraszyłeś mnie- powiedziała cicho klacz.
- Wybacz, nie chciałem- odparłem. Na moment zapadła między nami cisza.-Więc... ja minęła noc?- spytałem.
- Bardzo dobrze, dziękuję. A Tobie?
- Nie mam na co narzekać, choć wolałbym być już w klanie- odparłem.
- Racja. Chodźmy więc czym prędzej, może dziś uda nam się w końcu odnaleźć drogę-powiedziała klacz i ruszyła przed siebie.
-Wolałbym najpierw coś zjeść-odparłem.
-Ach, no tak, ty jeszcze nie jadłeś śniadania, wybacz-po tych słowach Valentia zatrzymała się i ponownie odwróciła w moją stronę. Temat ponownie się urwał, więc skupiłem się na szukaniu jedzenia. Między nami panowała cisza, jedna z tych bardziej krępujących. Zastanawiałem się, dlaczego wcześniej rozmawiało nam się tak swobodnie, a teraz było zupełnie inaczej. Czyżby to przez ten pocałunek w policzek?
-To ja może lepiej nie będę Ci przeszkadzać w jedzeniu i pójdę się przejść-powiedziała Valentia. Nim zdążyłem jakoś zareagować, klacz odeszła. Kiedy zostałem sam, zacząłem nieco rozmyślać nad tym wszystkim i doszedłem do wniosku, że tak dalej być nie może. Po posiłku udałem się, by odnaleźć Valentię. Nie zajęło mi to dużo czasu.
-Możemy już iść-powiedziałem. Klacz od razu chciała ruszyć, ale zatrzymałem ją:
-Poczekaj, mam Ci coś jeszcze do powiedzenia. Po pierwsze, nie musiałaś dziękować za ratunek, każdy by tak zrobił na moim miejscu.
-A po drugie?-spytała.
-Chodzi o to, co się stało wczoraj wieczorem. Chciałem powiedzieć, że dla mnie ten pocałunek nic nie znaczył i dalej możemy być... przyjaciółmi?-ostatnie słowo wypowiedziałem pytającym tonem, gdyż tak naprawdę nigdy nie przyjaźniliśmy się. Dopiero ostatnie wydarzenia nas do siebie zbliżyły.
-Jasne, rozumiem. Możemy się przyjaźnić-odparła klacz, jednak powiedziała to dziwnym tonem, którego w żaden sposób nie mogłem rozpoznać. Ruszyliśmy w końcu na dalsze poszukiwania klanu. Niestety do południa nie przyniosły one żadnego efektu. Później mieliśmy do czynienia z małą zawieją, przez co musieliśmy zakończyć nasze poszukiwania i się gdzieś schronić. Nie było w pobliżu żadnej jaskini, więc znaleźliśmy sobie schronienie między gęsto rosnącymi drzewami. Mimo to oboje drżeliśmy z zimna. Widząc, jak bardzo klaczy jest zimna, postanowiłem się do niej przytulic, aby ją ogrzać.
-Co ty robisz?-zdziwiła się.
-Będzie nam cieplej, czyż nie- odparłem. Mimo iż miałem rację i tak czułem się nieco zakłopotany, choć miałem nadzieję, że uda mi się to ukryć.
<Valentia? Taki trochę friendzone, ale tylko tymczasowy XD>

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!

Szablon
Margaryna
-
Maślana Grafika