Nienawidzę wojny, to dziwne słowo zawsze zasiewa w mojej duszy ziarnko niepokoju, a wiem, że wojna którą mamy przed sobą zbliża się nieustannie, a duża ilość koni marzy o niej. Mnie nie zadowoliła, jednak szczególnie nie zdziwiła. Nadszedł poranek, dziś czekała mnie nauka z jednym nie dawno narodzonym źrebakiem, klaczką Mindy. Niby pracy mało, ale nauczyciel też trochę może się zmęczyć. Przed nauczaniem postanowiłem coś zjeść i ochłonąć. Wykopałem coś spod śniegu i zjadłem, potem wyruszyłem do jeziora, napiłem się, woda była lodowata ale orzeźwiająca. Po tych czynnościach skierowałem się do Cherry, matki Mindy.
-Cześć Cherry –skinąłem do klaczy głową.
-Cześć Eragonie, bierzesz Mindy na naukę samoobrony? –spytała klacz.
-Tak, mam nadzieję, że nie sprawia to Ci kłopotu.. –powiedziałem widząc, że klacz karmi źrebię.
-Właściwie nie.. tylko czy nie jest za młoda? –zaniepokojona klacz popatrzyła na Mindy.
-To wojna, ta klaczka musi umieć przetrwać.. –przymrużyłem oczy.
-No dobrze.. –klacz poprowadziła źrebię do mnie- Do zobaczenia kochanie! –po czym Cherry poszła w przeciwną stronę.
-Tak więc Mindy.. od dziś jestem twoim nauczycielem samoobrony.. –powiedziałem powoli, wypatrując idealne miejsce do ćwiczeń.
-Naprawdę? Ale super! Kiedy zaczniesz mnie uczyć? –mała Mindy spojrzała na mnie zafascynowana,
-Właściwie.. teraz.. –powiedziałem a Mindy tylko na mnie popatrzyła z chęcią działania. To jednak będzie trudny dzień.
Prowadziłem klacz przez troszkę lasu, ale tak żeby żaden koń ze Stada Hańby nas nie zobaczył. Szliśmy w stronę małej polany którą nie dawno znalazłem. Miejsce było idealnie przysłonięte, wprowadziłem klaczkę przez dziurę w krzakach. Sprawdziłem czy na pewno jesteśmy sami i podszedłem do Mindy.
-Wiesz czym jest samoobrona? -spytałem niepewnie.
-Um.. samoobrona? To coś takiego... że się samemu broni? -Mindy popatrzyła na mnie z nadzieją.
-Tak.. doskonale... na razie pouczę cię teorii a potem przejdziemy do ćwiczeń, dobrze?
Klaczka kiwnęła głową a potem zaczęliśmy.
-A więc moja droga.. pierwszą rzeczą, która jest dość ważna, jest to, aby nie zwracać na siebie uwagi.. samoobrona jest konieczna w razie gdyby ktoś Cię zaatakował, jednak najlepiej nie mieszać się w takie akcje bo mogą się źle skończyć, rozumiesz? - popatrzyłem Mindy w oczy.
-Tak.. czyli chodzi o to, żeby nie zwracać na siebie uwagi, kiedy jest wojna? -spytała klaczka.
-Po części tak Mindy, ale także nie musi to być podczas wojny. Każdego dnia możesz stanąć oko w oko z wrogiem. Dlatego najlepiej nie hałasować zbytnio. To rzecz dość poboczna, przydatna podczas wojny lub szpiegostwa, ale stwierdziłem, że może ci się przyda, skoro teraz jest Wojna.. -popatrzyłem na środek polany a potem na klaczkę.
-Hm... tak rozumiem.. -uśmiechnęła się Mindy.
-No dobrze, teraz nauczę Cię jednej z podstaw samoobrony -wstałem i podszedłem do pniaka z gałęziami - Załóżmy że jest to mój przeciwnik -wskazałem na pniak- Chce on uderzyć cię kopytami w głowę, a ty chcesz tego uniknąć. No właśnie, pierwszymi rzeczami których będę cię uczył, będą uniki przed ciosami.
-Brzmi ciekawie.. pokażesz jakiś unik? -spytała klaczka a ja pokiwałem głową.
-Te gałęzie to kopyta napastnika, żeby ich uniknąć trzeba usunąć się z jego drogi, brzmi łatwo ale w obliczu niebezpieczeństwa można dostać oszołomienia..
Zacząłem uczyć Mindy, nieźle jej szło, po około półtorej godziny zarządziłem koniec nauki, w końcu ta klacz dopiero zaczyna.
-Nieźle Ci szło, jednak będzie trzeba jeszcze popracować.. odprowadzę Cię do matki.. -powiedziałem.
-Naprawdę? Dziękuje! -Mindy się uśmiechnęła i wróciliśmy do jej matki.
-Proszę Cherry. Oddaje Ci córkę.. -powiedziałem- Dobrze jej szło..
-To bardzo radosna nowina.. jednak teraz musimy już iść Eragonie.. Dziękuje za naukę Mindy! - i klacz odeszła razem z córką w stronę Doriana.
Zmęczony postanowiłem chwilkę odpocząć, po jakimś czasie poczułem, że ktoś ciągnie mnie za nogę, poczułem straszny ból.
CDN.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!