Było bardzo zimno, gdy prawie dotarłam do Gerel Uul. Udało się! Po dłuższym czasie, niż się spodziewałam, dotarłam do lasu u jego podnóża. Poszłam trochę do przodu, było tam trochę ślisko ze względu na opadłe liście, a przyspieszając, poślizgnęłam się. Zatrzymałam się na kamieniu. Za tym kamieniem było całkiem spore stado koni. Postanowiłam do nich dołączyć.
- Witam!- wykrzyknęłam do pierwszego lepszego członka z brzegu. - Nazywam się Saminaria-
- Miło mi! Nazywam się Khonkh. Czy chcesz dołączyć do naszego grona?- spytał ogier.
- Czy jesteś magiem? Czytasz mi w myślach- spytałam ze śmiechem.
- Nie. jestem tylko władcą!- Wyjaśnił Władca. Pokłoniłam się.
- Nie musisz. Kim chcesz być?- Spytał. Poprosiłam o zielarkę, a on się zgodził. Po tym wszystkim była uczta, przy której poznałam się z innymi. Potem wyprawa z całym stadem, i noc. Po nocy byłam już zaufanym członkiem, i dołączyłam już na tyle, że tylko troszeczkę i normalny członek. To było moje pierwsze dni w stadzie, więc musiałam się jeszcze przyzwyczaić, i pobyć tu parę dni. W dzień następny poznałam resztę, która nie miała wczoraj czasu. Marabell, Kasja, Mivana i Mikado wczoraj mieli spacer po okolicy. Marabell wyglądała dziwnie. Szybko wrócili, i pomyślałam, że to ze zmęczenia. Ale jednak szybko poznałam prawdę...
<Khonkh?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!