Po zakończeniu wypowiedzi ogiera definitywną, ciekawską, podejrzaną kropką, zawisła ona w powietrzu, rozpościerając między nami dwuznaczne milczenie. Jeden koniec miało łagodny i spokojny, drugi ostry i gotowy wykpić szpiega; zesztywniałam, przetrawiając jego wypowiedź, podczas gdy koń przestał mnie ciągać za grzywę, i spoglądał na mnie co raz, oczekując reakcji. Ważyłam szale swojej decyzji. Podniosłam wyżej głowę, by lepiej się mu przyjrzeć. Nawet pod moim spojrzeniem nie było widać niczego nietypowego. A może coś więcej?
- A uważasz, że powinieneś o tym wiedzieć? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, potrząsając grzywą. Członek na chwilę się zawahał, ale odparł z pewnością w głosie:
- Raczej nie jest to jakaś tajemnica, skoro wszędzie o nim słyszymy. Poza tym, jestem pełnoprawnym, wścibskim członkiem klanu, więc chyba mam prawo. - zamknął wypowiedź z kpiącą nutką i zaśmiał się. Przewróciłam oczami, uśmiechając się mimowolnie, po czym ściszonym, konspiracyjnym tonem:
- Okey. Tak, Klan Mroźnej Duszy. - ogier pokiwał ochoczo głową. - Istnieje od dość dawna gdzieś na południu. Wynika z tego, że jest dość silny i liczny. Kieruje nim władca. - skończyłam i odwróciłam głowę do tyłu. Mój wzrok spoczął na płaskich, trawiastych przestrzeniach mongolskiego stepu, tak dobrze znanych. Jednak dorzuciłam: - A z jakiego powodu cię to interesuje?
<Edward? Chyba wena nareszcie dopadła w ciemnym lesie:3>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!