Wszyscy trzymali się w jednej grupie, co znacznie ułatwiło nam wędrówkę. Pod koniec dnia z daleka widać już było nasz cel-płynącą wolno rzekę Eg, a na jej brzegach dużo wierzb i innych drzew tworzących tu swoisty klimat. Odetchnęłam z ulgą, widząc znajomy krajobraz otwartej przestrzeni z lasem nieopodal. Wszyscy członkowie również westchnęli, gdy byliśmy już u celu. Stado rozproszyło się w poszukiwaniu świeżej trawy. Ja również, mając je na oku, zaczęłam zgarniać źdźbła roślin do pyska. Po posiłku i chwili odpoczynku podrapałam się o pień i zanurzyłam pysk w chłodnej wodzie. Wtedy podeszła nowa klacz, Amarilis, i stanęła obok mnie, również z zamiarem napicia się. Zignorowałam to i dalej cieszyłam się tą czynnością. Przed moim nosem płynęły dość wolno ryby, zmęczone pod koniec dnia, wybierając kawałki pożywienia z rzecznego mułu lub podgryzając leniwie rośliny. Przyglądałam się tym stworzeniom, małym (w porównaniu do konia) i niezbyt inteligentnym, ale można powiedzieć, że uroczym. W tym momencie wpadł mi do głowy pewien pomysł. Rozejrzałam się i dostrzegłam gałąź strąconą po ulewie, z dyndającym na czubku brązowym, zeszłorocznym liściem. Chwyciłam go w zęby i podeszłam do brzegu Eg. Klacz popatrzyła się na mnie z zaciekawieniem, podczas gdy zanurzyłam ,,wędkę" w wodzie, kręcąc nią delikatnie. Po pewnym czasie mała, szara rybka podpłynęła bliżej i skubnęła brunatny kształt. Zaśmiałam się po cichu. Bawiłam się dalej, ale przy zbyt gwałtownym ruchu ryby płoszyły się i trzeba było zaczynać od nowa. Po kilku takich podejściach wszystkie chyba się zraziły. Taa...Zaufanie jest trudno zbudować. A czasem nie da się od nowa.-pomyślałam, porzucając narzędzie. Świat ciągle musi mi coś udowadniać?
<Amarilis? Taki badziew krótki:'(>
O kurczę, daleko zaszedłeś, gościu :) Szacun, zapraszamy na chat
OdpowiedzUsuń