Chodziłem w kółko nasłuchując skrzypiącego śniegu pod moimi kopytami. Nie wiadomo czemu bardzo mi się ten dźwięk podobał. Pomimo że było mało czegokolwiek do jedzenia i było potwornie zimno uwielbiałem tę porę roku. Miała ona swój urok, a lekkie opady śniegu z podmuchami wiatru były jedną z lepszych rzeczy, jakich mogłem poczuć na co dzień. Mimo to dziwnie się czułem w nowym miejscu. Niby było tu lepiej, ale tak duża ilość nowych pysków gapiących się na mnie po prostu mnie przytłaczała. Wtem poczułem jak ktoś zaczął mi się przyglądać. Rozejrzałem się po stadzie, ale nikogo takiego nie zauważyłem. Lekko poirytowany skierowałem się jeszcze bardziej na ubocze. Uczucie obserwowania nie znikało, a wręcz przeciwnie, nasilało. Wygrzebałem spod śniegu trochę zeschłej trawy. Tylko gdzie nigdzie były zauważalne małe, zielone źdźbła. Zacząłem skubać ją udając, że jestem zupełnie nieświadomy tego, że ktoś mi się przygląda. W rzeczywistości cały czas kątem oka obserwowałem otoczenie. W końcu nie wytrzymałem i dokładnie rozejrzałem się dookoła. Zobaczyłem kasztanowatą klacz. Wcześniej nie miałem okazji jej spotkać. Wydawała się trochę skwaszona, ale też i onieśmielona przed nowymi końmi. Wbiła we mnie wzrok i czekała aż coś powiem. Tylko machnąłem z niezadowoleniem ogonem i odwróciłem się. Kasztanka jednak prychnęła i wciąż się we mnie wpatrywała próbując zwrócić na siebie uwagę.
- Dzień dobry. Potrzebujesz czegoś? - podszedłem i mruknąłem. Nie byłem zadowolony z jej obecności, ale też nie chciałem wyjść na niewychowanego źrebaka.
- Niczego - parsknęła klacz. Muszę przyznać, że już miałem jej dość.
- Rozumiem, ale następnym razem, proszę, nie patrz się tak na mnie i nie zwracaj na siłę uwagi na siebie - no i wtedy wyraźnie kasztanowata klacz się poirytowała. Spiorunowała mnie wzrokiem i machnęła ogonem ze wzgardą.
- Mogę chociaż wiedzieć jak masz na imię? - znowu zagadnąłem usiłując zmienić temat i naprawić trochę dobrą atmosferę dyskusji.
- Maliah.
- Noctem Animam, mów mi Noctem lub Noctis, zresztą kogo to interesuje - dziwnie się czułem wypowiadając moje imie. Dawno się nikomu się nie przedstawiałem w cztery oczy i moje miano wypowiedziane przeze mnie brzmiało naprawdę dziwnie.
- Miło mi cię poznać, Maliah - dodałem lekko się uśmiechając do kasztanki.
<Maliah? Wybacz za gniota, jakoś dziwnie wrócić do pisania w pierwszej osobie, a uparłam się, że na EF będę tak właśnie pisać>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!