Rzuciłem klaczy oburzone spojrzenie, jednak nie dała mi dojść do głosu.
— To jak? - uśmiechnęła się lekko, wręcz zwycięsko. Tym bardziej gorzki będzie smak porażki...zaraz, przecież nie zamierzam się odgrywać; nie będę zniżać się do tego poziomu. No, może trochę. Zaczyna sobie za dużo pozwalać.
— Podobnie jak ty. - odparowałem, dostrzegając z radością zaskoczenie rozmówczyni. - Nie uważasz chyba, że twoje wczorajsze zachowanie było przejawem jakiejkolwiek mądrości. - postanowiłem wylać z siebie wszystko za jednym zamachem i doprowadzić sprawę do końca, by nikt mi nie przerywał w połowie zdania, odwodząc od głównego wątku. - Możesz złorzeczyć i wyrzucać światu wszystkie jego wady, pamiętaj tylko, że ogranicza cię prawo. Nigdy nie stwierdziłem, że jesteśmy przyjaciółmi, bo taka relacja jest w tej sytuacji zwyczajnie niemożliwa. Chciałbym ci pomóc, ale nie dajesz mi takiej możliwości - może po prostu nie chcesz. Na to akurat nie mam wpływu. Jeżeli masz ochotę porozmawiać, możesz na mnie liczyć, ale wysłuchiwanie w kółko tego samego jest wyjątkowo nudzące. Świat nieubłaganie pędzi do przodu, a ci, którzy nie nadążają, odpadają z gry. Przeszłość minęła i nie wróci, nasze drogi się rozeszły, tworzymy dwie osobne historie, a próba ich ponownego zlepienia jest jak przekopywanie kanału z jeziora Chirgis do Uws. Serce nie sługa, zresztą myślę, że sama o tym najlepiej wiesz.
Czego ty ode mnie chcesz, Mint? Jaką ja tu mam grać rolę?
<Mint?>
*Mivana stoi w krzakach i cicho kibicuje, robiąc mały aplauz*
OdpowiedzUsuń*Shiregt pokazuje niemy kciuk w górę*
Usuń