Wszystkie konie miały z kim gadać, tylko ja jak zwykle stałam smutna jak ten kołek. Nagle podeszła do mnie jakaś srokata klacz, spytała się:
- Jak masz na imię? - spytała się tajemnicza klacz.
- Gwiazda. A ty? - odpowiedziałam na pytanie.
- Olimpia. Może przejdziemy się na łąkę?
- Ok.
Ruszyłyśmy w stronę łąki. Pogalopowałyśmy jeszcze trochę, i jak to Gwiazda, oczywiście musiałam brykać.
Wszystko było ok. Do czasu kiedy bułana klacz nie usłyszała czegoś w trawie. Postąpiłam parę kroków, aby zobaczyć co to. Jadnak Olimpia ostrzegała mnie, żebym tam nie szła. I teraz wiem, że miała rację. Z wysokiej trawy opodal wyskoczył wilk. Olimpia biegła szybciej, więc postać dopadła mnie. W samą porę klacz odgoniła drapieżnika. Niestety byłam ranna. Olimpia odprowadziła mnie do stada. Położyłam się w trawie. Nie miałam sił.
~Następnego dnia~
Czułam się już trochę lepiej, lecz w tym dniu nic ciekawego się nie wydarzyło. Skubałam trawę, gdy nagle Olimpia spytała się, jak się czuję. Odpowiedziałam, że dobrze.
<Olimpia?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!