- Nie ma za co. Chyba po to jesteśmy, prawda? - zapytałam. Kiwnął głową i rozejrzał się wokół. Wszystkie źrebięta, w tym nasza Sirocco bawiły się w najlepsze.
- A więc co robimy? Chyba teraz pod czujnym okiem reszty Sirocco jest bezpieczna, nie sądzisniebo zapytał. On naprawdę się o nią troszczył. Nie, on troszył się o nas...
- Może gdzieś się przejdziemy? Tutaj po okolicy - zaproponowałam
- To dobry pomysł. - powiedział po chwili. Kiwnęłam głową i wskazałam nią jeden z kierunków.
- Pójdźmy tam - powiedziałam po chwili. Ogier zgodził się i razem ruszyliśmy w tamtą stronę. Z radością napawałam się świeżym powietrzem. Hadvegar chyba reagował na to tak samo, bo już po chwili przyśpieszyliśmy do szybkiego galopu. Ostatnio czułam, że liczy się każda chwila spędzona z Hadvegarem. Nie mogłam znieść uczucia, że on dalej nie umie sobie tego wybaczyć. Zamknęłam oczy i zatrzymałam się na chwilę. Podniosłam wzrok na niebo
- Może tutaj się zatrzymamy? - zapytałam ogiera
- Możemy - odparł po chwili i zatrzymał się po chwili. Przez kilka godzin roznawialiśmy o wszystkim, i to dosłownie.
*teraźniejszość*
Po śmierci Lexus Hadvegar pilnować mnie i naszej córki jak oka w głowie. Miała bym wiele rzeczy do zaprzeczenia, gdyby nie to, że rzeczywiście czułam się trochę gorzej, co mnie bardzo niepokoiło. Miałam nadzieję, że szybko wynajdą lekarstwo. Właśnie przechodziłam przez stado, kiedy podbiegł do mnie Hadvegar.
<Hadvegar?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!