Do walki nie wystarczy sama zwinność. Bardzo ważną rzeczą jest również technika. To ona była moim najsłabszym punktem. Siła, wytrzymałość, kamuflaż, szybkość. Tym cechom nie można było odmówić przydatności, jednakże nie były one u mnie, aż tak słabo dopracowane jak technika. No kto by się spodziewał. Na co ona komuś, kto nigdy nie chce wpasować się w resztę i zawsze
szuka innego rozwiązania. Tak myślałem do teraz, ale gdy przyszło co do czego, zdałem sobie sprawę jaka jest potrzebna do zwyciężania w walce. Jak najlepiej poćwiczyć technikę? Walcząc. A jak najlepiej walczyć? Z kimś. Na razie nie zapowiadało się na żadne starcie, czy nic w tym rodzaju, więc została pozorowana walka z członkami klanu. Ten sztywniak, Khonkh, nie pozwoliłby na żadne potyczki, więc czy pozostało coś oprócz męczenia Tenebris? Chyba nic. Widziałem, że niedawno kierowała się do lasku, a właściwie zagajnika, więc postanowiłem również się tam udać.
-Tenebris! - zawołałem gdy przekroczyłem barierę tworzoną przez pierwsze z drzew.
-Yhy? - klacz wyjrzała zza krzaka.
-Co ty robisz? - spytałem zdziwiony.
-Nic, nie ważne - odparła trochę oburzona, jakbym trafił w jej czuły punkt. Tenebris podniosła się z ziemi i podeszła do mnie.
-O co chodzi? - spytała.
-Chodź na trening - ozajmiłem.
-Jaki znowu trening, co ty wygadujesz? - zdziwiła się. - Przecież dzisiaj nie mieliśmy nikogo trenować.
-Nie kogoś, tylko siebie - odparłem.
-Niby jak? - prychnęła - Przywiążemy się do sznurka i zaczniemy się siłować?
-Nie, ale to byłby dobry pomysł. Chodziło mi o pozorowaną walkę, jest wojna, przyda się.
Klacz prychnęła oburzona, ale zgodziła się na trening. Ku mojemu zdziwieniu dorównywała mi umiejętnościami. Dzięki temu można uznać trening za udany.
CDN
szuka innego rozwiązania. Tak myślałem do teraz, ale gdy przyszło co do czego, zdałem sobie sprawę jaka jest potrzebna do zwyciężania w walce. Jak najlepiej poćwiczyć technikę? Walcząc. A jak najlepiej walczyć? Z kimś. Na razie nie zapowiadało się na żadne starcie, czy nic w tym rodzaju, więc została pozorowana walka z członkami klanu. Ten sztywniak, Khonkh, nie pozwoliłby na żadne potyczki, więc czy pozostało coś oprócz męczenia Tenebris? Chyba nic. Widziałem, że niedawno kierowała się do lasku, a właściwie zagajnika, więc postanowiłem również się tam udać.
-Tenebris! - zawołałem gdy przekroczyłem barierę tworzoną przez pierwsze z drzew.
-Yhy? - klacz wyjrzała zza krzaka.
-Co ty robisz? - spytałem zdziwiony.
-Nic, nie ważne - odparła trochę oburzona, jakbym trafił w jej czuły punkt. Tenebris podniosła się z ziemi i podeszła do mnie.
-O co chodzi? - spytała.
-Chodź na trening - ozajmiłem.
-Jaki znowu trening, co ty wygadujesz? - zdziwiła się. - Przecież dzisiaj nie mieliśmy nikogo trenować.
-Nie kogoś, tylko siebie - odparłem.
-Niby jak? - prychnęła - Przywiążemy się do sznurka i zaczniemy się siłować?
-Nie, ale to byłby dobry pomysł. Chodziło mi o pozorowaną walkę, jest wojna, przyda się.
Klacz prychnęła oburzona, ale zgodziła się na trening. Ku mojemu zdziwieniu dorównywała mi umiejętnościami. Dzięki temu można uznać trening za udany.
CDN
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!