Brzmi to dosyć dziwnie, ale jako trening uznałem walkę z rośliną. W pewnym momencie odwróciłem się by zadać ostateczny cios. Drzewo prawie się złamało. Oczywiście nie zaczęło nawet wpadać z ziemi razem z korzeniami, ale w połowie widać było pożądne pęknięcie. Oparłem cały ciężar ciała na przednich kopytach, a tylnymi uderzyłem w drzewo. Włożyłem w to całą swoją siłę. Nagle poczułem jak moje kopyta jedynie muskają korę. Pęd pociągnął mnie w stronę rozpadliny. Gdy moje kopyta wylądowały na ziemi, nie zdołałem wyhamować. Moje kończyny straciły oparcie na ziemi i ześlizgnęły się w dół przepaści. Wtedy chwyciłem się ostatniej deski, a raczej drzewa, ratunku. Wypuściłem z pyska miecz i złapałem pień tuż przy ziemi, gdzie była najgrubsza. Nie wiedziałem co zrobić.
To wiadomo nie od dziś,
Kiedy masz kłopoty myśl, myśl, myśl
Po to żebyś wpadł jak detektyw na ślad.
Wtedy myśl, myśl, myśl.
Radosna melodyjka wkradła się do mojego umysłu. Wygoniłem ją ze swojej głowy i rzeczywiście zacząłem myśleć. W pierwszej kolejności przewróciłem się na bok. Kiedy moje przednie kończyny były już w wygodniejszej pozycji, zahaczyłem nimi o drzewo, po obu stronach pyska. Z nadludzką, a raczej z nadkońską siłą podciągnąłem się na pewny grunt. Wstałem i przeszedłem kilka kroków, po czym padłem zmęczony na ziemię.
CDN.
→ Polecane posty ---> Zmiany w składzie SZAPULUTU
11.03.2018
Od Bush Brave'a "Ratować własną skórę" Seria treningowa #6 Siła fizyczna. Zwinność. Technika.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!