Byłam dość zmieszana. Czułam się szczęśliwa, gdyż to jednak było duże wyróżnienie, onieśmielona wzrokiem wszystkich koni, oraz zdziwiona. Choć nie wiedziałam czemu, przecież byłam świadoma, że Khonkh wypowie moje imię. Jednak jakaś część mnie dalej twierdziła, że to niemożliwe. Postąpiłam jednak nieśmiało do przodu, a kiedy władca zachęcił mnie do podejścia do niego, ruszyłam już śmielej w tamtym kierunku. Stojąc przed tymi wszystkimi końmi miałam wrażenie, że nad nimi góruję. Że jestem lepsza. Jednak odsunęłam te myśli, gdyż były dość egoistyczne. Uśmiechałam się z przekąsem do co poniektórych, którym najwidoczniej nie podobała się mój awans. Wszystko poszło lepiej, niż sądziłam.
~~po ceremonii~~
Nikt do mnie nie podszedł. Niektórzy w locie mruczeli "Gratuluję", inni nie mówili nic. Nawet żaden z koni, które w jakimś stopniu mnie znały, nie raczyła podejść. Czułam się dość samotna. Nie miałam jednak w zwyczaju podchodzić do innych pierwsza, a wyjątki robiłam tylko w nadzwyczajnych wypadkach. Stwierdzając, że jeśli nie chcą mojego towarzystwa, to nie będę się prosić, odeszłam od stada. Stanęłam w odległości, skąd nie słychać było głosów innych, a jedynie, jeśli ktoś by się przyjrzał, można było dostrzec sylwetki. Spojrzałam na ślady które zostawiłam w śniegu. Były dość głębokie, oraz takie jakieś obce. Śnieg przykrywał mnie coraz grubszą warstwą, której tylko garstka topiła się od mojego ciepła. Ja jednak nie otwierałam oczu, nie ruszałam się. Ogarniał nie niczym niezmącony spokój, cisza, która była dziwna.
~~teraźniejszość~~
Leżałam w miejscu, gdzie śnieg nie tworzył ogromnej warstwy. Nogi bolały mnie od ciągłego stania i chodzenia. Usłyszałam skrzypienie białego puchu, co oznaczało, że ktoś idzie. Ja jednak nie miałam zamiaru wstawać. Tak było mi dobrze.
- Wszystko w porządku? - do mojego ucha, tego, które nie było przysłonięte śniegiem, dotarł znajomy głos.
<Khonkh? Zimowe leniuchowanie to moja specjalność>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!