Wytrwale ignorowałem te nawoływania, wchodząc do lasu. Aby uprzyjemnić sobie nieco ostatnie intensywniejsze ćwiczenia, postanowiłem w ich ramach zrobić to, co lubiłem w aktywności fizycznej najbardziej: potańczyć. Po pewnym czasie dotarłem na dość oddaloną od stepu polanę w środku puszczy. Nie było to może najbezpieczniejsze miejsce, jednak z pewnością nikt nie mógł mnie usłyszeć ani zauważyć. Nucąc pod nosem, zacząłem rozgrzewać się za pomocą przejść, wydłużania i skracania chodów oraz jak najbardziej regularnych wolt. Następnie przeszedłem do kluczowej części: figur, wykonywanych na najróżniejszych pokręconych ścieżkach, kołach i sierpach wydeptywanych wśród traw. Na wielki finał zagalopowałem po prostej i wyskoczyłem w powietrze. Przez chwilę, jak zwykle, miałem uczucie lotu. Wylądowałem z uśmiechem, parskając radośnie.
Tak. Teraz jestem usatysfakcjonowany.
Wiem, że nie było to wstawiane ciągiem. Będąc jednak poza domem, nie miałam takiej możliwości i proszę pokornie o wybaczenie oceniającego.
Zaliczone
Zaliczone
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!