Wypowiedź ogiera odebrałam jako pogardę, która w ogóle nie powinna paść do mnie. Pf...
prostak nieznający mocy prawdziwego kamuflażu. Tak, wiem... być może
przesadziłam z tym określeniem, ale lubiłam sobie tworzyć zarysy złej
strony każdego konia- mogłabym w ten sposób spróbować przewidzieć jak w
przyszłości z nim postępować. Niestety zważywszy na to, jak się do tego
zabierałam szanse były na to raczej nikłe, zapewne prędzej jedynie lekko
zdezorientowałabym towarzysza. W ogóle czy po jednej wypowiedzi mogłam
dojść do takich wniosków z odrobiną dedukcji i serii sygnałów o tym
świadczących? No... nie. Nie miałam praktycznie żadnych przesłanek o
tym, iż ów ogier nie zna się na sztuce kamuflażu. Cóż, kto komu zabroni
próbować oceniać konie, póki nie szkodzi nikomu, prawie nikomu...
-Ym...
być może- próbowałam zacząć swoją wypowiedź bardziej delikatnie niż
większość moich kwestii i dodałam do całości lekki rumieniec. W tak
przygotowanym nastroju mogłam się bawić w dodawanie odrobiny pikanterii-
Chociaż przyznasz, że ty też nie byłeś najcichszy- mimowolnie się
uśmiechnęłam, psując efekt błyskotliwej klaczy.
-Sarit,
nieprawdaż?-mruknął cicho, przewracając oczyma- To już wiem skąd te
teksty- zmierzył mnie dziwnym spojrzeniem, za to ja zilustrowałam go
wzrokiem niczym kosmitę. On naprawdę musiał nie wiedzieć, jaka jestem w
swoim żywiole albo ma jakieś dziwne uprzedzenia.
-Co Cię nie
zabije to Cię wzmocni, kolego. Przeżyjesz ze mną na karku ten jeden
dzień...-odrzekłam z szybkim machnięciem łba w celu odgarnięcia grzywki.
-Śmiem wątpić — prychnął- Co ty tutaj robisz? Na głowę upadłaś?
-Sugerujesz, że moje działania są nieprzemyślane?- lekko uniosłam kąciki warg w geście zwycięstwa.
<Halt? Wolałam już nic nie dodawać- muszę się przyzwyczaić do stylu wypowiedzi Halta>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!