Strony

24.06.2019

Od Shiregt'a - Seria treningowa #7

Nadszedł ostatni dzień treningu. Najtrudniejszy ze wszystkich, i to nie z powodu zakwasów, zmęczenia czy braku pomysłów. Siebie nie oszukasz; ze świadomością, że to już finał, prawie że meta, masz najmniej chęci i najwięcej wymówek. W końcu można by już odpuścić. Wykonałem już kawał dobrej roboty, czemu nie miałbym sobie pozwolić na odpoczynek?
Wytrwale ignorowałem te nawoływania, wchodząc do lasu. Aby uprzyjemnić sobie nieco ostatnie intensywniejsze ćwiczenia, postanowiłem w ich ramach zrobić to, co lubiłem w aktywności fizycznej najbardziej: potańczyć. Po pewnym czasie dotarłem na dość oddaloną od stepu polanę w środku puszczy. Nie było to może najbezpieczniejsze miejsce, jednak z pewnością nikt nie mógł mnie usłyszeć ani zauważyć. Nucąc pod nosem, zacząłem rozgrzewać się za pomocą przejść, wydłużania i skracania chodów oraz jak najbardziej regularnych wolt. Następnie przeszedłem do kluczowej części: figur, wykonywanych na najróżniejszych pokręconych ścieżkach, kołach i sierpach wydeptywanych wśród traw. Na wielki finał zagalopowałem po prostej i wyskoczyłem w powietrze. Przez chwilę, jak zwykle, miałem uczucie lotu. Wylądowałem z uśmiechem, parskając radośnie.
Tak. Teraz jestem usatysfakcjonowany.

Wiem, że nie było to wstawiane ciągiem. Będąc jednak poza domem, nie miałam takiej możliwości i proszę pokornie o wybaczenie oceniającego.

Zaliczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!