Strony

24.06.2019

O Virginii- Seria treningowa #6

-Prześcignęłaś mnie bez problemu! Zupełnie jakbyś wcale nie zmęczyła się biegiem!-zawołała moja matka, kiedy kilka chwil po mnie wyhamowała przed drzewem, które było naszą metą. Pochwała z jej ust nadal miała dla mnie ogromne znaczenie, jednak powstrzymałam się przed okazywaniem zbyt wielkiej radości. Nie byłam w końcu małym źrebakiem. Po serii wyścigów z matką i krótkiej walce na koniec (mojej matki nie trzeba było długo namawiać na trening) pozwoliłam sobie na chwilę odpoczynku. Wróciłam w tym czasie do klanu, zjadłam co nieco, spotkałam się nawet z Risą, z którą odbyłam poważną rozmowę. Popołudniu wybrałam się nad jezioro i zdecydowałam przegalopować się jego brzegiem. Chłodny wiatr owiewał moje ciało, podczas gdy ja niezmordowanie prułam przed siebie. Na koniec postanowiłam się nie powstrzymywać i z pełną prędkością wbiegłam prosto do wody, rozchlapując ją wszędzie dookoła. Zarżałam cicho i potrząsnęłam grzywą. W jeziorze spędziłam dosłownie kilka minut, głównie chodząc lub przeskakując przez fale. Woda była tego dnia zbyt zimna, aby dłużej zażywać kąpieli, ale mimo to pozwoliłam sobie na tą chwilę zapomnienia. Po powrocie do klanu miałam już nowy pomysł na trening. Do wieczora odszukałam jeszcze Risę i wszystko jej wyjaśniłam. O umówionej porze wybrałyśmy się razem do lasu i rozpoczęłyśmy nasze zawody. Ustaliłyśmy, że kończą się one, kiedy słońce na horyzoncie pokryje się z wierzchołkami drzew. W tym czasie każda z nas miała za zadanie znaleźć jak najwięcej kamieni i zgromadzić je w wyznaczonym miejscu. Wbrew pozorom nie było to łatwe zadanie, bo w tej części lasu na nadmiar skał nie można było narzekać, a i niełatwo je także było dostarczyć na miejsce zbiórki. Jednak ten trening był dla mnie idealny, gdyż wymagał nie tylko zręczności, szybkości i siły, ale także umiejętności skupienia się i zaplanowania swoich poszukiwań. Kiedy nasze zawody dobiegły końca, okazało się, że...był remis. Risa bardzo się z tego powodu cieszyła, jak małe źrebię. Ja z kolei byłam niesamowicie niezadowolona, że po tylu treningach wypadłam tak słabo w porównaniu z moją siostrą, która żadnych dodatkowych ćwiczeń raczej nie uprawia. Powątpiewam bowiem, że zataiłaby przede mną ten fakt. Ale to oznacza jedno. Muszę trenować jeszcze ciężej-pomyślałam po powrocie do klanu, tuż przed zaśnięciem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!