Wstałam dość wcześnie, rozejrzałam się i zobaczyłam klacz. Postanowiłam, że do niej podejdę.
- Hej, Mondream. - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Cześć, chcesz się przejść?
- Pewnie. - odparłam radośnie.
Szłyśmy w kierunku lasu, a przez ten czas rozmawiałyśmy, potem nasz spacer zmienił się w wyścig. Biegłam ile sił w kopytach. Później zrobiłyśmy sobie przerwę, niestety nie trwała ona długo, gdyż od razu zauważyłyśmy obecność wilków. Szybko ruszyłyśmy cwałem przed siebie, w tej chwili myślałam, że umrę, ale się udało.
- Zgubiłyśmy ich! - krzyknęła uradowana klacz.
- Ciii. - uciszyłam ją na chwilę.
- O co chodzi?
- Oni mogą gdzieś tu być. - oznajmiłam.
- A no tak, to może poszukamy jakiegoś miejsca do przenocowania?
- Tak.
Udałyśmy się na poszukiwanie schronienia. Było dość późno ,a na razie znalazłyśmy jaskinię, w której położyłyśmy się spać.
~Następnego dnia~
Tym razem wstałam dość późno. Zjadłam coś razem z Mondream, lecz po chwili zachciało mi się pić i musiałam się trochę oddalić. Po napiciu się zauważyłam ludzi.
Szybko pobiegłam do Mondream i razem zaczęłyśmy przed nimi uciekać, niestety złapałyśmy się w pułapkę, a ludzie zarzucili nam jakieś lasso na szyję.
Byłam ciekawa, gdzie chcą nas zabrać, ale jak najszybciej musiałam uciekać.
Na miejscu zauważyłam dużo koni, a na nich siedzieli ludzie, i od razu wiedziałam co to za miejsce. Spanikowana zaczynam się szarpać, lecz na darmo.
Zaprowadzili nas do jakiejś zagrody, od razu zaczęłam biegać jak szalona i szukać drogi do wyjścia razem z siwą kłącza. Wieczorem zabrali nas do jakiegoś budynku, gdzie było dużo koni i nas wsadzili też do jakiejś małej klatki z okienkiem z tyłu.
- I co teraz? Jak my się wydostaniemy?
<Mondream?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!