W- To pora, żebyś mogła nam się konkretnie przysłużyć, sowi głosicielu. - nie ukrywam. Byłam dumna. I to jak. Zostałam wyróżniona jeszcze jako nastolatek. Ciekawe czy komuś się to już udało. Choć szczerze wątpię, żeby ktoś w moim wieku kiedykolwiek należał do frakcji. A z resztą. Głupie rozmyślania. Nie warto tracić głowę. Ani na takie myśli, ani na Wal... Auu! Poczułam silne ukłucie na zadzie. Odwróciłam szyję i spojrzałam na tył swojego ciała. Przez chwilę miałam wrażenie, że tkwi tam strzała, ale gdy zamrugałam, zniknęła.
-Wszystko w porządku? - zapytała Yatgaar.
-Taa...ak - aż mnie zatkało. Za mną stało oblicze piękne niczym twarz bogini. Yatgaar. Siwa piękność. Jeszcze niedawno uważałam, że miłość do tej samej płci, homoseksualizm to zło, ale już rozumiałam o co chodzi.
-Wiesz co... - zaczęłam. - Ostatnio dużo rozmyślałam na ten temat i doszłam do wniosku, że cię kocham. I nie patrz się na mnie tak dziwnie. Mówię prawdę. Ostatnio napisałam walentynkowy wiersz. Akurat nie do ciebie, ale przeczytam. Może będziesz chciała taki z dedykacją dla ciebie? - odchrząknęłam. - A więc zaczynamy.
Dla soboli i bundruków, co sens memu życiu nadają
O sobolu z złotą kitą,
Co tajgę dzień w dzień przemierzasz
W nocnym blasku klingą litą
Kończysz marny żywot zwierza
Krew się leje żyła pęka
Tracisz swą oddaną nogę.
Wiem że to dla ciebie męka
I przeżywasz wielką trwogę
Mimo wiedzy tej koniecznej
Co mój umysł uświadamia
Nie mam serca dostatecznie
I zabiję zawiadamiam
Ale przedtem w mej radości
Dźwięku kości gruchotanych
Hen odpłyną twoje złości
I ból nóg tobie łamanych
-Wszystko w porządku? - zapytała Yatgaar.
-Taa...ak - aż mnie zatkało. Za mną stało oblicze piękne niczym twarz bogini. Yatgaar. Siwa piękność. Jeszcze niedawno uważałam, że miłość do tej samej płci, homoseksualizm to zło, ale już rozumiałam o co chodzi.
-Wiesz co... - zaczęłam. - Ostatnio dużo rozmyślałam na ten temat i doszłam do wniosku, że cię kocham. I nie patrz się na mnie tak dziwnie. Mówię prawdę. Ostatnio napisałam walentynkowy wiersz. Akurat nie do ciebie, ale przeczytam. Może będziesz chciała taki z dedykacją dla ciebie? - odchrząknęłam. - A więc zaczynamy.
Dla soboli i bundruków, co sens memu życiu nadają
O sobolu z złotą kitą,
Co tajgę dzień w dzień przemierzasz
W nocnym blasku klingą litą
Kończysz marny żywot zwierza
Krew się leje żyła pęka
Tracisz swą oddaną nogę.
Wiem że to dla ciebie męka
I przeżywasz wielką trwogę
Mimo wiedzy tej koniecznej
Co mój umysł uświadamia
Nie mam serca dostatecznie
I zabiję zawiadamiam
Ale przedtem w mej radości
Dźwięku kości gruchotanych
Hen odpłyną twoje złości
I ból nóg tobie łamanych
O bundruku mały stworze
Walczysz co dzień o przetrwanie
Zimno ciepło tyś na dworze
Pojmiesz dzisiaj pogrzebanie
Czujesz strach wiem doskonale
Przeżywasz ból oczywisty
Zginiesz więc w cierpienia szale
Jutro wejdzie księżyc krwisty
A tortury są przed zgonem
Skórę tracisz raz za razem
Nic nie będzie tobie schronem
Później będziesz drogowskazem
No i z głową na pal wbitą
Cały czas w księżyca blasku
Już obtarty klingą litą
Skóra twa jest już w zatrzasku
Walczysz co dzień o przetrwanie
Zimno ciepło tyś na dworze
Pojmiesz dzisiaj pogrzebanie
Czujesz strach wiem doskonale
Przeżywasz ból oczywisty
Zginiesz więc w cierpienia szale
Jutro wejdzie księżyc krwisty
A tortury są przed zgonem
Skórę tracisz raz za razem
Nic nie będzie tobie schronem
Później będziesz drogowskazem
No i z głową na pal wbitą
Cały czas w księżyca blasku
Już obtarty klingą litą
Skóra twa jest już w zatrzasku
-I jak ci się podoba, chcesz taki? - skończyłam recytację.
<Yatgaar? Wiem że beznadziejne>
<Yatgaar? Wiem że beznadziejne>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!