Rzuciłem Miriadzie rozbawione spojrzenie, Potrafiła tonąć w myślach zupełnie jak ja. To takie dziwne. Jest do mnie taka podobna, a jednak zupełnie inna. Kiedyś słyszałem, że przeciwieństwa się przyciągają. Chyba teraz mam przeświadczenie, że to najszczersza prawda. Minęła krótka chwila, a na mój pysk wkradł się wielki uśmiech.
- Co Cię tak bawi? - klacz popchnęła mnie lekko, widocznie ukrywając śmiech.
- Nic takiego. - zarzuciłem grzywką i zastrzygłem uszami. Ukradkiem na nią popatrzyłem, rozmarzonymi oczyma. - Wyglądałaś, jakbyś myślami była zupełnie w innym miejscu, a jednak Twoje ciało podążało za resztą.
Księżniczka uniosła lekko brew i potrząsnęła głową. Prychnęła, odwracając lekko łeb.
- I chyba tak było... - usłyszałem, jak mówi pod nosem. Pewnie nie chciała, żebym to słyszał, więc nie odpowiedziałem. Dalsza droga mijała nam równie przyjemnie. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Tak szczerze, jak chyba nigdy dotąd. Nawet się nie skapnąłem, gdy słońce zaczęło schodzić w dół. Mimo to Yatgaar zarządziła, że przejdziemy jeszcze trochę.
- Jak blisko jesteśmy? - zapytałem w pewnym momencie, podkłusowując do siwej klaczy, w tym samym czasie dając znak Miriadzie, że zaraz wrócę.
- Myślę, że nie zostało nam już dużo. W sumie lepiej, jeżeli spytasz kułany. W końcu nie możemy iść przez wieczność! - Yatgaar machnęła ogonem. Zgodziłem się z nią kiwnięciem głowy, a następnie wróciłem do towarzyszki. Z daleka jej oczy błysnęły, a ja zastanawiałem się, czemu nagle zwracam uwagę na takie drobne rzeczy. Matka mówiła mi przecież, że najdrobniejsze rzeczy są najpiękniejsze. To również prawda, jestem przekonany, że zrobiłbym wszystko, żeby codziennie widzieć jej uśmiech. Właśnie jej. Czuję się dziwnie, myśląc o takich rzeczach. Zamyślony wróciłem do klaczy i posłałem jej promienny uśmiech, a następnie popatrzyłem przed siebie. Czułem motyki w brzuchu, a słowo, które to wszystko określało, stanęło mi w gardle i nie chciało przez nie przejść. Po pewnym czasie wszyscy razem zgodnie ustaliliśmy, że musimy się przespać, a następnie ruszyć z rana. Cardinano stanął gdzieś z boku, Yatgaar również. Ja z Miriadą stanęliśmy oczywiście razem. Nie mogłem spać.
- To piękna noc. - wyrwało mi się z ust. Izabelowata klacz rzuciła mi pogodne spojrzenie, za którym mógłbym rzucić się w ogień. Chyba zamieniam się w jakiegoś taniego romantyka, ale kto by się ze mną nie zgodził, że ta klacz jest po prostu czarująca?
- Masz rację. - Miriada postawiła uszy, zaciekawiona. Poczułem, jak lekko opiera się o moją szyję. Przeszedł mnie mocny dreszcz. Księżniczka drgnęła. - Coś się stało?
- Wszystko w porządku. - Kocham czuć Twój dotyk.
- Na pewno?
- Tak. - Nie.
---
W końcu wszystkich zmorzył sen. Tylko nie mnie. Stałem, lekko przytulając Miriadę szyją. Spojrzenie wbiłem w niebo, które zaszły chmury. Gdy piękny widok został zasłonięty, postanowiłem spróbować zasnąć. Minęła chwila, a odszedłem w objęcia Morfeusza. Stałem na polanie całkowicie osnutej gęstą mgłą. Mógłbym przysiąc, że wyglądała jak dym. Wdzierała mi się do nosa, tak, że z trudem oddychałem. Nie wiedziałem, co dzieje się dookoła. Drżałem, a w pewnym momencie do moich uszu dotarł paniczny krzyk. Głos Miriady. Źrenice mi się zmniejszyły, chciałem biec w stronę źródła, z którego rozlegał się głos. Wtedy zdałem sobie sprawę, że stoję w... Smole. Nie mogłem się ruszyć, wrzeszcząc i szarpiąc, próbowałem się wyrwać. Szarpnąłem z całej siły, a smoła odczepiła się ode mnie wraz ze skórą, czyniąc na moim ciele pełno ran. Krew spływała mi wszędzie. Krzykami pełnymi bólu i cierpienia zacząłem wołać izabelowatą klacz. Dostrzegłem jej sylwetkę wśród mgły i wystrzeliłem w tamtą stronę. Poczułem, że coś zaczyna się do mnie przyklejać. Czarna maź sunęła za mną jak wąż, gdy byłem już tylko krok... Tylko krok od Miriady, smoła obkleiła mnie z każdej strony, nie mogłem wykonać ani jednego ruchu. Wrzeszczałem, chcąc złapać ją za ogon. Nagle całe jej ciało zaczęło się palić.
- Etsiin. - klacz nie wydając żadnego odgłosu, zamieniła się w popiół. Moje oczy się rozszerzyły, po polikach zaczęły spływać mi strugi łez. Poddałem się, a maź dotarła mi do pyska, zaczynając mnie dusić. Bezsilnie padłem na ziemię. Obudziłem się z wrzaskiem, z pyskiem całym mokrym od słonych łez.
- Miriada?!
<Miriada? W końcu miałam jakiś wyraźniejszy pomysł. Mam nadzieję, że nie wyszło strasznie beznadziejnie.>
Okay, myślałam, że snów Miv i Zee nic nie przebije xD
OdpowiedzUsuńZeevana? Kto ma taki dobry towar? XD
UsuńJa myślę, że lepszy niż sny jest ten ship xD
UsuńZadałam sobie pytanie, na które odpowiedzią jestem ja
UsuńBrawo ja?
snów...znów
*Kiedy myślisz, że to autokorekta*