Poparłem sugestię klaczy. Wróciliśmy kłusem do stada, gdzie poszliśmy w swoją stronę. Ja - biegiem ku jednemu ze źrebiąt, które najwyraźniej się czymś przytruło, a jego matka była chyba na granicy wytrzymałości. Myśl o wieczornych, rutynowych obowiązkach została zepchnięta na dalszy plan. Mint gdzieś wyparowała, a reszta medyków nie była jeszcze dostatecznie wyszkolona. Westchnąłem cicho i zabrałem się do pracy.
~Nazajutrz~
Nie spałem dobrze w nocy. Może to kwestia pogody, w każdym razie mimo snu czułem się zmęczony i ,,oklapły". Po ogarnięciu klanu skubałem trawę na uboczu. Lekki, ciepły wietrzyk z południa wichrzył moją grzywę, zapowiadając upalne popołudnie. W pewnym momencie podeszła do mnie powoli Rose.
— Ładny mamy dziś dzień. - przyznałem jej rację krótkim skinieniem głowy. - Może porozmawiamy, przejdziemy się, znaczy...jeżeli masz czas. - przechyliłem lekko łeb, nie do końca rozumiejąc jej nieśmiałość, ale odparłem:
— Oczywiście. - przełknąłem ostatnią porcję roślinności. - Spacer dobrze mi zrobi. - dodałem z szerokim uśmiechem i dziarsko ruszyłem przed siebie, lecz po chwili zwolniłem.
— Dokąd zamierzasz iść?
— Pójdźmy po prostu brzegiem jeziora.
Zeszliśmy na żwirowo-kamienistą plażę. Tafla wody była praktycznie jak zwierciadło, bez żadnych fal czy zmarszczek, połyskująca w słońcu. Wkrótce zboczyliśmy ze szlaku i zanurzyliśmy w niej nogi do nadpęci, w miarę wzrastania temperatury. Rozmowa zeszła na tematy medyczne z wczoraj: jakie są charakterystyczne objawy zatruć i różnice pomiędzy ich rodzajami, czy żubrówka to dobry pomysł przy tojadzie, jak przyrządzić rokitnicę, czy na uśmierzenie bólu lepsze są zioła, czy działanie fizyczne, na przykład okłady. Tak czy siak, dyskusja o wspólnych zainteresowaniach jest przyjemna dla obu stron.
Znów zmieniliśmy kierunek. Wdrapaliśmy się z powrotem na górę i weszliśmy w las. Niewielki odcinek przegalopowaliśmy, ale to właśnie dzięki temu zauważyliśmy drewnianą chatę na uboczu. Czuć było ludzki zapach, aczkolwiek bardzo słaby, stary, a żadnego dwunoga nie było w pobliżu. Mieszała się z nim słodka woń siana, co było dodatkową pokusą do obejrzenia budynku z bliska. Ostrożnie penetrowaliśmy kolejne kawałki przestrzeni, pokazując sobie nawzajem różne dziwaczne, ludzkie przedmioty. Niektóre mogłyby nam się przydać.
Nagle ni stąd, ni zowąd poczułem ukłucie w zad. Zarżałem i odskoczyłem gwałtownie, uderzając ciałem o ścianę. Błyskawicznie odwróciłem głowę w stronę napastnika, czyli...małej dziewczynki. Uśmiechnięta od ucha do ucha, w rączkach ściskała długi, ostry kawałek metalu, czy czegoś tam. Znieruchomieliśmy wszyscy troje, mierząc się wzrokiem w bojowych pozycjach. Nie mógłbym jej nie zauważyć, a jednak...nie wydzielała żadnego zapachu, szelestu, jakby dosłownie wyrosła spod ziemi. Zadrżałem mimowolnie, czując przyspieszone bicie serca. Niemożliwe, ale nie mogłem mieć pewności. Właściwie, to...o kurna, Shi.
— Rose, odsuń się! - obróciłem się prędko i oddałem ,,kopa z półobrotu". Stworzenie odskoczyło i zaatakowało, mrucząc coś pod nosem i usiłując mnie dźgnąć. Natarłem ponownie i tym razem udało mi się sprzedać przeciwnikowi porządny cios, tyle że tuż potem musiałem zrobić unik. Ciężar własnego ciała popchnął mnie na ścianę, gdzie nadziałem się na żelazną część jednego z narzędzi. Poczułem, jak po boku zaczyna mi się sączyć krew. Dziecko leżało kilka kroków dalej bez ruchu.
<Rose? Coś się w końcu dzieje>
Pragniesz Sławy, Bogactwa, Mocy, Bogactwa i wszystkich marzeń
OdpowiedzUsuńspełnić się w życiu w mgnieniu oka? czy masz dosyć
ucisk i chcesz opuścić obecny etap życia? Czy jesteś
nadchodzący artysta, tancerz, polityk, biznesmen, student itp.? czy chcesz
być legendą lub ikoną swoich czasów? oferuje Great Illuminati Society
jesteś życiową szansą spełnienia swoich pragnień.
Jeśli jesteś zainteresowany, skontaktuj się z nami, aby uzyskać więcej informacji
bądź w pełni wtajemniczony w iluminatów i uzyskaj wszystko, czego potrzebujesz w życiu.
E-mail: johnrishgroup@gmail.com
WhatsApp +2347041743262