— Skądże, Halcie. - rzekłem, stanowczo potrząsając głową i mimochodem odsuwając się od drgających jeszcze trochę w przedśmiertnych konwulsjach zwłok gada ze zmiażdżonym kręgosłupem. - To ja powinienem z całej duszy przeprosić cię za tak bezczelną propozycję. Twoja reakcja jest całkowicie zrozumiała, a jak do tej pory zasługujesz na opinię najwierniejszego i najznakomitszego w swoim fachu nowego członka klanu. Mówię to szczerze. - zapewniłem na koniec, dodając swej wypowiedzi wagi i wiarygodności. Ach, ta kurtuazja. Nauki ojca chyba jednak nie poszły na marne.
— Miło to słyszeć z pyska tak znamienitego władcy. - odparł ciszej ogier. Gdzieś niedaleko z głośnym krzykiem z czubków drzew zerwało się stado kruków. Chmara na moment upstrzyła niebo nad nami czarnymi plamkami, po czym odleciała, zapewne w poszukiwaniu kolejnego miejsca do ploteczek, na północ.
— Na koniec pragnę jeszcze wyjaśnić, co zaś ze źrebięciem. Życie jest cudownym darem, przynajmniej w mojej opinii. W żaden sposób nie stoi ono na gorszej pozycji, niż jego rówieśnicy. Rzecz jasna nie zostawimy potomka pod opieką Khairtai, przynajmniej do momentu, aż matczyny instynkt nie przywróci jej jasności umysłu. Prawda bywa bolesna, jednak może nie tyle jej zrozumienie, co zaakceptowanie znacznie łatwiej przychodzi młodym umysłom, będziemy zatem pewnie dążyć do przekazania mu jej jak najwcześniej, ale i jak najdelikatniej. - czułem się w obowiązku wyjaśnić wszelkie związane z tym zawiłości, by nikt nie miał podstaw do przedstawiania mnie jako bezmyślnego i okrutnego przywódcy. Czasami lepiej powiedzieć zbyt wiele, niż za mało. - Możesz już wrócić do swoich zajęć. Bywaj zdrów.
— Nawzajem. Żegnaj. - rzucił tylko Halt na pożegnanie, po czym odwrócił się i kłusem zbiegł w dół zbocza do gromady. Był raczej na tyle rozsądny, by nie rozpowiadać o naszej rozmowie na prawo i lewo.
Zabrałem się znów do zabijania uczucia głodu, lecz tym razem z głową pełną pytań. W myślach powtarzałem sobie i analizowałem wypowiedź ogiera kawałek po kawałku. Urodziłem się i wychowałem w klanie, w złożonej, różnorodnej kulturze, na mongolskiej ziemi, smaganej bezlitośnie przez siły natury coraz to nowymi kataklizmami. Szanse na przeżycie mieli tylko najsilniejsi i najsprytniejsi. Nie to było jednak w tej chwili ważne. Dla mnie kara ta była zwyczajną pokutą, nie najlżejszą, lecz sprawiedliwą, poza tym jedną z nielicznych alternatyw dla śmierci winnego. Innymi słowy, miała tu powszechną akceptację. Wygląd mojego rozmówcy zdradzał, że nie pochodzi z tych stron, z tego samego kręgu społecznego, mógł więc mieć odmienne zdanie. Żaden ze mnie rasista, nie jestem może za miękki?; dwie kultury zderzyły się po prostu ze sobą, całe szczęście bezboleśnie.
<Halt? Naszło mnie na filozofię>
Pragniesz Sławy, Bogactwa, Mocy, Bogactwa i wszystkich marzeń
OdpowiedzUsuńspełnić się w życiu w mgnieniu oka? czy masz dosyć
ucisk i chcesz opuścić obecny etap życia? Czy jesteś
nadchodzący artysta, tancerz, polityk, biznesmen, student itp.? czy chcesz
być legendą lub ikoną swoich czasów? oferuje Great Illuminati Society
jesteś życiową szansą spełnienia swoich pragnień.
Jeśli jesteś zainteresowany, skontaktuj się z nami, aby uzyskać więcej informacji
bądź w pełni wtajemniczony w iluminatów i uzyskaj wszystko, czego potrzebujesz w życiu.
E-mail: johnrishgroup@gmail.com
WhatsApp +2347041743262