Mint oddaliła się, podczas gdy ja zostałem w tym samym miejscu. Zastanawiałem się przez chwilę, czy powinienem iść poszukać Specter, odszukać z powrotem Shiregt'a i z nim pogadać? Spędziłem tak kilka chwil, aż ujrzałem zbliżającą się w moją stronę klacz. Najbardziej zaskoczył mnie wyraz jej pyska. Wyglądała, jakby miała ochotę kogoś zabić.
-Coś się stało?-zapytałem, zaskoczony jej nagłą zmianą nastroju. Już wcześniej przeczuwałem, że nie do końca jest ze mną szczera, ale nie spodziewałem się ujrzeć tyle wściekłości widocznej na jej twarzy. A właściwie nie tyle wściekłości, ile po prostu zdenerwowania i chyba smutku.
-Stało się bardzo wiele, ale nie chcę o tym mówić. Chociaż nie, najchętniej wykrzyczałabym to, aby cały świat dowiedział się, co się stało. Ale jednocześnie nie chcę, żeby ktokolwiek poznał prawdę. Miałeś tak kiedyś? Chciałeś i nie chciałeś czegoś jednocześnie?-zapytała zdenerwowana klacz i spojrzała na mnie wyczekująco.
-Jasne-odparłem, chociaż wcale tak nie było. Nigdy nie odczuwałem niczego podobnego i nie wiedziałem, jak postąpić w takim przypadku. Ale chciałem jakoś dodać Mint otuchy. Uśmiechnąłem się przyjaźnie, żeby dodać swoim słowom wiarygodności.-Każdy tak czasem ma-dodałem. Klacz nie wydała się jednak przekonana. Westchnęła smutno.
-Czasami chciałabym móc wcisnąć jakiś magiczny guzik, żeby wszystko zniknęło. Na przykład wszystkie uczucia-powiedziała Mint.
-Nawet te pozytywne?-spytałem nieśmiało. Nie bardzo wiedziałem, jak powinienem się zachowywać, kiedy ktoś prowadzi ze mną tak poważną rozmowę.
-Słowo "pozytywne" jest względne. Jeśli pada deszcz, to jest to pozytywne dla roślin, które potrzebują dużo wody. Ale może to oznaczać, że utopią się dżdżownicę, którym woda wypełni podziemne tunele-odparła klacz.
-W sumie to nigdy na to w ten sposób nie patrzyłem-przyznałem jej rację.
-Widzisz? Pozytywne dla kogoś nie oznacza dobre dla wszystkich. Z uczuciami jest tak samo. Weźmy na przykład taką nienawiść. Większość pewnie uważa, że jest zła. Ale kiedy jesteś koniem, który nigdy nikogo by nie skrzywdził, ale jedynie nienawidzi morderców i rabusiów? I gdyby ktoś taki zaatakował rodzinę wspomnianego konia, i dzięki nienawiści znalazłby siłę, aby ich obronić?-spytała Mint.
-Myślę, że w takim przypadku siłę dawałaby mu miłość, którą zapewne czuje do swojej rodziny-odparłem. Klacz popatrzyła na mnie smutno.
-Miłość...?-spytała drżącym głosem.-Uważasz, że miłość może dać siłę?-zapytała. Tym razem mówiła już jednak pewniej.
-Myślę, że tak. Ale może też chyba okazać się czyjąś słabością-odparłem po chwili zastanowienia. Nie bardzo wiedziałem, dokąd właściwie zmierza nasza rozmowa. Miałem wrażenie, że jest dla Mint trochę bolesna, ale przecież w każdej chwili mogła ją przerwać.
<Mint? Trochę filozoficzno-miłosnych rozważań XD>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!