Mama kazała mi i Risie czekać, podczas gdy sama poszła szukać Virginii. Ja więc robiłem to, o co mnie prosiła, ale moja siostra w pewnym momencie gdzieś zniknęła. Zacząłem się rozglądać i jej szukać. Nie miałem pojęcia, jak mogłem nie zauważyć, że jej nie ma. Nie wiedziałem też, dlaczego sobie poszła. W końcu mama kazała nam na siebie czekać, a my musimy jej słuchać. Zacząłem ją nawoływać, jednak sam nie chciałem za bardzo oddalać się od miejsca, gdzie też mieliśmy wyczekiwać powrotu naszej rodzicielki wraz z Virginią. Po chwili Risa wyskoczyła na mnie z zarośli. Wystraszyła mnie w ten sposób, a ja omal się nie przewróciłem.
-Brawo łamago, udało ci się pozostać w pionie!-zaśmiała się.
-Risa! Już myślałem, że gdzieś zniknęłaś!-zawołałem z ulgą.
-Uwierz mi, że bardzo bym chciała. Wszystko jest lepsze od czekania tutaj z tobą-odparła. Nagle ktoś wypadł na mnie z zarośli i powalił mnie na ziemię.
-Ups, przepraszam!-zawołał konik, podnosząc się.-Nic ci nie jest?-zapytał.
-Nie, nic-odparłem, próbując drugi raz wstać.
-Na pewno? Może potrzebujesz pomocy?-zapytał.
-Niech sam wstaje! Mi nikt nie pomaga! Trzeba umieć sobie radzić samemu, a nie być tylko ciężarem dla innych-zawołała Risa.
-Zaraz wstanę-powiedziałem. I rzeczywiście, chwilę później, na szczęście, byłem już z powrotem na własnych nogach.
-Jak masz na imię?-zapytał mnie ogierek.
-Ja jestem Risa-wtrąciła moja siostra, nim ja w ogóle zdążyłem nabrać tchu, aby odpowiedzieć.
-Jestem Arrow, a ty?-zapytałem.
-Wicher. Należycie do klanu?-spytał.
-Moja mama coś o nim mówiła, ale nie wiem, czy do niego należę-powiedziałem zgodnie z prawdą.
-Jak możesz tego nie wiedzieć?-Wicher nie krył zdziwienia.
-Zniknęła rano. Poszła szukać mojej siostry, więc nie wiem. Nie mówiła za wiele tym klanie-wyjaśniłem.
-Wasza mama zniknęła?-zapytał ogierek. Nie byłem jednak w stanie rozpoznać, czy mówił to z ciekawością, czy z współczuciem, czy może z obiema tymi rzeczami naraz.
-Tak, ale pewnie niedługo wróci-odparłem.
-Do kogoś takiego jak ty ja bym nie wracała-powiedziała Risa. Zwracała się oczywiście do mnie.
-Risa, daj spokój-powiedziałem. Miałem nadzieję, że uda mi się ją na trochę uciszyć.
-Oczywiście, że dam spokój. Ja z tobą ani chwile dłużej nie zamierzam spędzić. Idę poszukać Virginii!-zawołała.
-Ale mama kazała nam czekać!-krzyknąłem za nią.
-O matko, tylko się nie popłacz. To stój i czekaj, ja nie zamierzam tracić z tobą więcej czasu-odparła moja siostra, po czym pobiegła przed siebie. Chciałem biec za nią, ale oczywiście potknąłem się i przewróciłem. Widząc moja marne próby wstania, Wicher zdecydował się mi pomóc.
-Dziękuję-powiedziałem, gdy już stałem na nogach.
-Nie ma sprawy. Nie za przyjemna ta twoja siostrzyczka-odparł.
-Fakt, jest dość ostra i bezpośrednia. Ale i tak muszę jej poszukać-odparłem.
-I teraz wszyscy nawzajem będziecie się tak szukać?-zapytał Wicher.
-A co mam innego zrobić? Chociaż nie, jeśli i ja stąd zniknę, po powrocie mama może się wystraszyć.
-No to chociaż poczekam z tobą-powiedział po chwili Wicher.
-Naprawdę? Super!-zawołałem.
-Może chciałbyś się w coś pobawić?-zapytał ogierek.
-Jasne! Tylko w co? Znasz jakieś zabawy?-zapytałem.- Bo ja jeszcze nie-dodałem i trochę posmutniałem.
<Wicher?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!