Moje życie to była sielanka. Jednak, gdy trochę podrosłam na nasze stado naszła wielka wataha wilków. Wszyscy uciekali na różne strony. Mordercy chcieli chronić wszystkich tych, których napadał choć jeden wilk. Jednak mnie nie chciał chronić ani jeden z nich. Podeszły do mnie dwa naraz, ale ja się nie dałam. Kopnęłam jednego z nich, a drugi się na mnie rzucił. Jednak, wystarczyło tylko się przesunąć, a on wpadł w ścianę lasu. Uciekłam z tamtego miejsca mówiąc sobie w głębi duszy: Nikt mnie już nie zatrzyma!. Gdy widziałam odchodzące od reszty stada wilki, wróciłam. Jednak ci co przeżyli mieli bardzo ostre rany. Próbowałam ich wyleczyć, ale nic z tego. Nie znałam się na ziołach. Teraz też się nie znam. Przez moje przejęcie nie zauważyłam stojących za mną ludzi. Złapali mnie, a następnie porwali. Bili mnie batami, ujeżdżali, pluli, nie lubili. Gdy miałam 3,5 roku okazało się, że trafię do boksu i nie będę tylko stała i marzła. Trafiłam do boksu obok starszego ogiera, Muffy-ego. Mówił, że przeżył w swoim życiu dużo, i nie ma siły na ucieczkę, ale mi z chęcią pomoże. Powiedział mi gdzie mam iść, a po tym wybiłam drzwi boksu i po prostu uciekłam. Szłam wzdłuż wody którą starzec nazwał jeziorem Uws, i nagle znalazłam stado. Miałam wielką ochotę dołączyć do tego stada. Tak bardzo było mi smutno. Do tego zaczął padać deszcz. Z opuszczoną głową podeszłam do niego, by zbadać teren i znaleźć władcę stada.
<Shiregt?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!