Skubałam sobie spokojnie resztki cudem odkopanej spod śniegu trawy na zmianę z korą drzew, rozmyślając o różnych ważnych kwestiach, kiedy podszedł do mnie władca. Po chwili zaś zauważyłam, że towarzyszyła mu nieznana mi wcześniej klacz. To znaczy kojarzyłam ją nieco z wyglądu i wiedziałam, że należała do klanu. Ale nie znałam jej imienia, rangi ani nic o niej nie wiedziałam, toteż zaciekawiło mnie, jaką sprawę mają do mnie ona i Shiregt. Przez myśl przemknęło mi, że być może była ona jego tajnym szpiegiem i ogier dowiedział się o mojej frakcji, ale zaraz odgoniłam tę myśl, uznając to za niemożliwe. W końcu byłam tak ostrożna, jak tylko potrafiłam.
-Vayola, to jest Salkhi, nasza zwiadowczyni. Zatem jak na zwiadowczynię przystało, poszła na zwiad i...-zaczął Shiregt, ale w tym samym momencie gdzieś po drugiej stronie polany zrobiło się spore zamieszanie.
-Co się tam dzieje?-zdziwiłam się.
-Nie mam pojęcia-odparł Shiregt, przenosząc wzrok ze mnie na zbiegowisko.
-Idź i sprawdź to, a ja wszystko wytłumaczę. To znaczy, jeśli chcesz-odezwała się po raz pierwszy Salkhi. Ogier spojrzał na nią i przez chwilę widać było, że rozważa jej propozycję.
-Niech będzie, powiedz Vayoli po prostu co i jak. O resztę się nie martw, bo ona już wie jak ma wypełniać swoje obowiązki-powiedział ogier, po czym oddalił się, co znaczyło całe to zamieszanie. Miałam ogromną ochotę rzucić wszystko i iść z Shiregt'em, bo sama byłam tego piekielnie ciekawa. Powstrzymałam się jednak i skupiłam na zrobieniu dobrego wrażenie na nowopoznanej klaczy.
-A więc jesteś Salkhi? Miło mi cię poznać-powiedziałam, po czym uśmiechnęłam się przyjaźnie.
-A ty Vayola. Mi również-odparła klacz i odpowiedziała mi nieśmiałym uśmiechem.
-Zatem o co chodzi? Bo do tej pory zachowanie twoje i Shiregt'a było co najmniej dziwne-powiedziałam, czekając na wyjaśnienia.
-Byłam dziś na zwiadzie i odkryłam ślady kopyt jakiś kilometr od stada. Były świeże, bo wczoraj w nocy padał śnieg i zasypałby je. W pobliżu jednak nie natknęłam się na żadne inne konie, a nasze stado tamtędy nie przechodziło. Do tego po ilości śladów widać było, że przemaszerowało tamtędy co najmniej dziesięć koni-odparła Salkhi.
-I?-spytałam, zachęcając tym samym klacz do dalszych wyjaśnień, choć domyślałam się już, o co może chodzić.
-Shiregt chciał, abym zaprowadziła w tamto miejsce jedną z czujek-dodała klacz.
-Teraz?-spytałam, aby się upewnić. Salkhi pokiwała twierdząco głową.
-Zatem na co czekamy?-zapytałam, ponownie się uśmiechając.
<Salkhi?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!