Polecane posty ---> Zmiany w składzie SZAPULUTU

14.09.2018

Od Salkhi do Vayoli „Krasnalem jestem”

Jak dotąd wypełnianie moich zadań jako zwiadowcy nie było trudne i też nie wiązało się z żadnymi poważniejszymi sprawami. Tego dnia jednak zapowiadało się, że będzie ciekawiej niż zazwyczaj. Gdyby były to ślady pojedynczego konia, można byłoby uznać, że ktoś od nas wybrał się na spacerek, ewentualnie jakiś samotnik przechodził tędy. Jednak ślady nawet kilkunastu koni? To już przyciągnęło uwagę władcy (zdziwiłabym się, gdyby było inaczej).
Kłusując, prowadziłam Vayolę w omawiane wcześniej miejsce. Podążałyśmy tam w ciszy, która była nieco niezręczna, ale nie paliłam się do przerywania jej. Mimo wszystko zrobiła to moja towarzyszka:
-Wnioskuję, że jesteś zwiadowcą. Mam rację? — mruknęła, zerkając na mnie przelotnie.
-Jasne. Pełnię tę funkcję razem z Dorianem, on jednak ma swoje lata i, mimo iż twierdzi, że ma się dobrze, to ja częściej wybieram się na zwiady. — parsknęłam. Jak na swój wiek i tak był dość energicznym koniem, ale zdecydowanie już nie z tą kondycją co kiedyś. Poza tym przechadzki sprawiały mi przyjemność i miałam szansę odpocząć od gwaru stada.
-Niektórzy nie potrafią przyjąć do siebie, że się starzeją. - mruknęła z delikatnym uśmiechem na pysku.
Przyjrzałam jej się — ze swoim umaszczeniem rzucała się w oczy, co raczej nie było pomocną rzeczą, ale maść dodawała jej uroku. Była wyższa ode mnie (co czymś dziwnym wcale nie było, wszyscy byli wyżsi ode mnie) i miała długie nogi, przez co, gdy ona biegła spokojnym tempem, ja musiałam przebierać nogami szybciej by nie zostać w tyle — uroki bycia krasnalem. Mimo wszystko wyrabiało mi to wytrzymałość, więc zawsze jakiś plus. Klacz poruszała się dumnie oraz z uniesioną głową, więc nie sprawiała pozorów nieśmiałej.
Odwróciłam od niej wzrok, zauważając, że jesteśmy blisko. Zwolniłam, czując w powietrzu dziwny zapach. Srokata również przystanęła, więc razem starałyśmy się określić jego pochodzenie.
-Dochodzi od strony śladów. - powiedziałam cicho do towarzyszki, lustrując przy tym uważnie otoczenie.
Vayola kiwnęła łbem w kierunku jego źródła, co było jasnym pytaniem: „Idziemy?”
Cóż miałam robić? Ruszyłam do kolejnej sytuacji mającej ożywić mój poranek.

< Vayola?>

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!

Szablon
Margaryna
-
Maślana Grafika