Korzystając z chwili spokoju w klanie, udałem się na mały spacer. Był wieczór. Zarządziłem postój na skraju lasu. Zostaniemy tutaj kilka dni, żeby trochę wypocząć i ruszymy dalej w stronę pustyni. Dalej będziemy już tylko napotykać pojedyncze drzewa i krzewy, niektóre nieco skarłowaciałe. Aż w końcu roślinność w ogóle przestanie występować, nie licząc tej pustynnej. Tym bardziej chciałem nacieszyć się widokiem soczyście zielonej trawy i liści drzew oraz kolorowych kwiatów. Z tego też powodu zupełnie straciłem rachubę czasu. Zorientowałem się, że powinienem już wracać dopiero, gdy zapadł całkowity zmierzch. Zawróciłem więc i skierowałem się w stronę klanu. Szedłem już dość długo, otaczający mnie mrok gęstniał. Mimo to nie bałem się. Byłem jedynie zdziwiony, że zdołałem odejść od stada tak daleko i nawet tego nie zauważyłem. Wtem do moich uszu dotarło kilka ledwie słyszalnych dźwięków. Gdy szedłem do przodu, hałasy trochę się nasiliły, choć i tak były dość ciche. Od razu zrozumiałem, że w pobliżu znajduje się ktoś, jednak stara się on zachować szczególną ostrożność i nie zdradzić miejsca swojego pobytu. Zacząłem iść ostrożniej. Po chwili znalazłem się na skraju małego zagajnika. Spojrzałem na prawo, po chwili jednak usłyszałem drobny hałas dobiegający z przeciwnej strony. Gdy tam spojrzałem, ujrzałem stojącą postać. Mimo że było ciemno i ledwo widziałem jej sylwetkę i tak zdawała się ona emanować niepewnością. Ponadto zdołałem zobaczyć, że między jej nogami jest coś białego. Mierzymy się przez jakiś czas spojrzeniem, aż w końcu postać odzywa się:
- Shere Khan- mówi cicho i łagodnie.- Jak miło cię widzieć.
Od razu orientuje się, że znam ten głos, ale dojście do tego, do kogo on należy zajmuje mi trochę czasu. Wreszcie i ja się odzywam.
- Nadira?- pytam niepewnie, robiąc kilka kroków w jej stronę. Coś białego między jej nogami niespokojnie poruszyło się. Spojrzałem w tamtą stronę i po chwili zauważyłem białe źrebię.
- Tak, to ja- powiedziała klacz, również podchodząc w moją stronę. Źrebak, widząc jej reakcję, także robi kilka kroków do przodu. Kiedy klacz staje, znów chowa się za jej nogami. Zupełnie nie wiedziałem, co mam w tej chwili powiedzieć. Przywitać się? Upewnić, czy nic jej nie jest? Czy czegoś nie potrzebuje?
- Mi również miło cię znów widzieć. Nic ci... wam nie jest? Potrzebujecie pomocy?- przerwałem w końcu ciszę.
- Nie, dziękuję, niczego nie potrzebujemy. Mam jedynie pytanie. Skoro ty tu jesteś, to znaczy, że klan jest w pobliżu, prawda?- spytała Nadira z nadzieją w głosie.
- Tak- potwierdziłem.
- To dobrze. Już naprawdę długo staramy się was znaleźć- powiedziała klacz.
- Ale, czy właściwie będziemy mogły dołączyć?- zapytała po chwili z niepokojem. Jej pytanie szczerze mnie zdziwiło, z tego tez powodu nie zareagowałem od razu.
- A co to za pytanie? Oczywiście, że tak! Odkąd dołączyłaś do Klanu Mroźnej Duszy, cały czas byłaś jego członkinią. Dlatego też gdy tylko zauważyliśmy twoje zniknięcie, od razu zaczęliśmy cię szukać, ale nie udało nam się ciebie odnaleźć. Źrebak także będzie mógł do nas dołączyć- powiedziałem wreszcie.
- To dobrze, martwiłam się trochę, jak zareagujesz- odparła Nadira.
- Wrócimy do klanu z rano, dobrze? To nie najlepszy pomysł chodzić po lesie nocą z małym źrebakiem- powiedziałem. Klacz zgodziła się z tym. Ona i źrebię byli bardzo zmęczeni. Nadira zdążyła nas jedynie sobie przedstawić. Zaraz potem ona i Peril zasnęły. Dzięki temu ja miałem chwilę na rozmyślania. Gdy tylko pojąłem, że spotkałem Nadirę ze źrebięciem, zastanowiłem się nad znaczeniem tej sytuacji. Od razu pomyślałem, ze być może klacz, kiedy dołączyła, była w ciąży. Lub też ojcem dziecka jest jakiś ogier ze stada. Czemu jednak Nadira nic nie powiedziała i zdecydowała się na jakiś czas odłączyć od klanu? Jakie miała ku temu powody? A może klacz nie wiedziała, że jest w ciąży. Może szła gdzieś z tyłu, poczuła się zmęczona i postanowiła chwilę odpocząć, nikogo nie informując? Klan odszedł, a ona zaczęła rodzić?- w mojej głowie kołatało się mnóstwo myśli. Wolałbym mieć nieco jaśniejszy obraz sytuacji, dlatego też postanowiłem spróbować się czegoś od Nadiry dowiedzieć rano. Wiedziałem jednak, że muszę uważać, aby klacz nie wzięła tego za wścibstwo. Po prostu chciałem się dowiedzieć, czy mogę jej jeszcze jakoś pomóc i czy nie została w żaden sposób skrzywdzona lub oszukana.
<Nadira? Spoko, dłuższe są zazwyczaj ciekawsze:)>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!