-Ale ten czas szybko leci... Zaraz czeka nas wieczór — pokręciłam z niedowierzaniem głową- Mam nadzieję, że wieczór spędzony razem, królewiczu?
-Myślę, że tak. Wyjątkowo dziś nie mam nic na głowie.
-Myślisz? Od samego myślenia nic nie przyjdzie- patrząc gdzieś w dal, uśmiechnęłam się zadziornie.
-Podpuszczasz mnie.
-Chyba okazuję miłość- przymiliłam się do niego i razem patrzyliśmy przed siebie.
-Może...-zaśmiał się cicho.
-Chyba na pewno- odpowiedziałam mu.
Zawiał cichy wiatr. Zachowałam czujność, choć byłam już przyzwyczajona do jego dźwięku. Zagłuszał mi otoczenie.
-Wiesz... czasem czuję, że inne klacze też się do mnie kleją i ...no to chyba nie jest moje przeznaczenie, być tak obleganym kawalerem.
-Też nie czułabym się najlepiej z toną koni do ogarnięcia na głowie...
-Czasem pragnę się wyłączyć z życia... Tak po prostu.
-Nie ty jedyny, lecz widzisz, gdzieś przycisk "wyłącz"?
-Gdybym go ujrzał, od razu ruszyłbym w jego kierunku,
-A ja wszędzie tam, gdzie mój zapracowany kochaś. Nawet na koniec świata, Rozumiesz... serce i tak mnie zabierze.
-Wyruszyłbym gdzieś na północ i próbował się odciąć od świata. Niestety obowiązki władcy są silniejsze. Nie mam jak się uwolnić z ich więzów. I tak całkowicie wiem, o co ci chodzi. O to samo co piętnastu innym-westchnął z bezsilności.
-Może czas to zaakceptować?-zasugerowałam.
<Shi?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!