Był wczesny ranek. Właśnie wpatrywałam się w piękny fascynujący obraz
wschodu słońca. W chwilach ciszy i spokoju. Mogłam, choć na chwilę
oderwać się od codzienności.
Wiosna się zbliża — westchnęłam,
wpatrując się w otaczającą mnie przyrodę. Drzewa zaczęły wypuszczać
pierwsze listki. Rośliny powoli rozkwitały. Dało się zauważyć kilka rys
na kamieniach leżących niedaleko stąd. Przyroda po prostu budzi się do
życia. Nawet nie zauważyłam, że podszedł do mnie Arrow, który stanął
obok mnie i tak samo wpatrywał się w ten niezwykły widok. Byłam pewna,
że ta chwila nie może trwać wiecznie, więc chciałam zatrzymać ją w
sercu, jak najdłużej. Ja i mój ukochany razem przy pięknym wschodzie
słońca. Czego chcieć więcej?
Niestety piękne momenty szybko się kończą. W końcu Nivero pokłusował w naszą stronę z prośbą zabawy. Co prawda z niechęcią, ale po pewnym czasie zgodziłam się.
- Wszystko, co dobre nie trwa wiecznie. - westchnęłam.
Pokłusowałam w jego stronę. Nivero,
jak zawsze był pełen energii. Podczas zabawy trochę się rozbudziłam.
Byłam trochę zdyszana. Powiedziałam Arrowowi, żeby zajął się nim na
dłuższą chwilę. W tym czasie udałam się w stronę jeziora Chirgis.
Słońce świeciło, a wiatr delikatnie muskał moją grzywę. Odetchnęłam
głęboko. Czułam się cudownie. Jedynego konia, którego tu brakowało to Arrow'a. Jednak on musiał się zająć źrebakiem i nie miał czasu.
- W krótce
źrebaki będą dorosłe. Trochę mi będzie ich brakować. Postawią na swoim,
a my będziemy mieć więcej czasu dla siebie, a jednak.... - rozmyślałam.
A
tak niedawno sama byłam źrebakiem. Tak samo, jak Arrow. Spotykaliśmy
się nad brzegiem jeziora, rozmawialiśmy. Chlapaliśmy wodą na wszystkie
strony. Potem zaczęłam coś do niego czuć, jak się okazało on też, potem wzieliśmy ślub i urodziłam źrebaki.
- Ah... kiedy to minęło?
Nagle moje rozmyślenia przerwał list. Unoszący się na wietrze i powoli opadający na ziemię.
- Tylko nie to! - wykrzyknęłam
Po chwili, jednak przeczytałam treść:
,,Droga Erino"
Czy istnieje taka druga, jak ty?
Czy moje życie bez Ciebie, by istniało?
Odpowiedź jest prosta: NIE
Jesteś najpiękniejszą klaczą, bez której moje życie nie miałoby sensu.
Więc pozwól, żebyśmy się spotkali przy jeziorze Chirgis o pięknym zachodzie słońca. W swoim towarzystwie. Na pewno będzie cudownie. Jak zawsze
~~Tajemniczy wielbiciel ❤❤~~
Złość mnie opanowała.
- To znowu on???
- On dalej mnie kocha, chociaż on nie zajmuje w moim sercu żadnego miejsca?
- Dlaczego on jest taki głupi??
Chyba nie pójdę na to spotkanie, bo nie ma sensu spotykać się z tym debilem. Chodziaż przepuścić okazje żeby mu dowalić? NIGDY
Na razie się nim nie przejmuj! - mówiłam sobie w myślach, lecz nie było takie łatwe o nim zapomnieć.
Mimo usilnych prób. Nie dawał mi on spokoju. Byłam na niego wkurzona. Arrow'a z nim nie da się porównać.
-
Arrow o mnie walczył. Po spotkaniu z tymi ludźmi. On mnie kochał, mógł
się poświęcić dla mnie, a ten Tajemniczy wielbiciel, pisze tylko durne i
pojebane liściki. Nienawidzę go. Jest najgorszym koniem, jakiego w
życiu spotkałam. Czy on, by się dla mnie poświęcił, bo pisanie listów, a
poświęcenie to jest wielka różnica.
Muszę się z nim spotkać i przemówić mu do rozumu. Na tych rozmyślaniach
zszedł mi prawie cały dzień. Stałam przy jeziorze, jak wcześniej,
słońce chyliło się ku zachodowi. Lecz jego nie było. Zaczęłam się obawiać, że nie przyjdzie. W sumie dla mnie, by to było lepsze rozwiązanie. - pomyślałam.
Ani się nie spostrzegłam, aż nagle ten ogier wskoczył mi na zad. Wierzgałam się i zaczęłam płakać. Łzy leciały mi po policzkach.
- Dlaczego???
- Dlaczego??? - Pytałam przez łzy.
Pomocy!!!! - wołałam.
- Dzisiaj są moje urodziny. To było moje największe marzenie, które się spełniło. Taki prezent, chociaż mi przekażesz.
- Zostaw!! - wrzeszczałam.
- Co ja teraz powiem Arrowowi??? - Każda chwila stawała się jeszcze boleśniejsza.
- Dlaczego on to robił??? - Pytałam samą siebie.
Jego
ruchy były tak intensywne i przemyślane. Czułam się pod nim jak w
więzieniu, z którego nie mogłam uciec. Dopiero teraz doceniłam uczucie
wolności. Którego wcześniej nie doceniałam. Jego chora radość i
podniecenie nie dawały mi spokoju. Zadawał mi większy ból psychiczny niż
fizyczny. Teraz poznałam jego prawdziwą twarz. Był bezlitosny w swoich
czynach. Grałam w nierównej grze. Nie mogłam walczyć, nie mogłam nic.
Nie mogłam uciec spod niego. Nie miałam siły.
- RATUNKU!!!! - wrzeszczałam przez łzy lejące się strumieniami z moich oczu.
Każda
chwila, każda sekunda tego piekła wydawała się trwać wieczność. Moje
życie w tym momencie całkowicie się posypało. Rozpaczałam, ciągle nie
mogłam oswoić się z myślą, że mnie gwałci, że będę miała z nim źrebaki.
- Dlaczego ty to robisz????
Rat..t..u nk..uu!!!
- łzy nie pozwalały mi na wypowiedzenie jednego słowa. Nie miałam już
sił krzyczeć ani wierzgać. To już straciło sens. On dalej to robił. Nie
chciał przestać. Poddałam się. Nie mogłam, już nic zrobić. Nigdy nie
zapomnę, co czułam. Złość, smutek, rozpacz... to był chyba najgorszy
dzień w moim życiu. Każda chwila stawała się coraz większym piekłem.
Jego ruchy nie były tak intensywne, jak wcześniej, przez co odczułam
troszeczkę ulgi, jednak on dalej to robił. Był, tak okturny
w swoich czynach. Jakbym mogła, uciekłabym już dawno. Moje piekło
trwało... i trwało... była, już dawno ciemna noc jedynie nikłe promienie
gwiazd dawały trochę blasku. Dalej nie mogłam przestać płakać. Myśl, że
będę musiała wychowywać jego źrebaka. W końcu ogier się podniósł. Nie
miałam siły nawet wstać.
- Dziękuję- szepnął i przyłożył swoje wargi
do moich. Starałam się odsunąć, ale miałam, zbyt mało siły. Łzy lały się
w nieskończoność. Ogier pokłusował, znikając gdzieś w oddali.
- Co
ja teraz powiem Arrowowi?? - ta myśl nie dawała mi spokoju i pogłębiała
wszystkie uczucia, które teraz odczuwałam. Było ich mnóstwo. Sama nie
wiem, co czułam. Plątanina emocji połączona z płaczem i rozpaczą.
- Dlaczego on to zrobił???
-
Gdybym odrzuciła zaproszenie... - Czułam się winna za to wszystko. Nie
wiedziałam co zrobić. Nie wiedziałam, jak Arrow na to wszystko
zareaguje. Na pewno będzie wściekły.
- Mogłam ignorować jego listy,
jednak CIEKAWOŚĆ — ta głupia i chora cecha sprawiała, że je czytałam, że
przychodziłam na te spotkania...
~jakiś czas później~
Trochę
ochłonęłam i mogłam, już wstać, jednak nie zrobiłam, nie chciałam.
Wizja, że Arrow może mnie nawet zostawić za to wszystko. Stawała się
potężniejsza. Z jednej strony go rozumiałam. Z drugiwj
ta wizja nie dawała mi spokoju i kolejne łzy spływały z moich oczu. Ja
go, przecież kocham, nigdy bym go nie zdradziła. I jeszcze ten
źrebak.... będę musiała traktować go jak własne dziecko. W sumie to
będzie moje dziecko, ale i tak będzie mi przypominało o tym horrorze,
który rozegrał się niedawno.
- Dlaczego dałam się namówić na to
spotkanie? Po to, żeby teraz musieć powiedzieć Arrowowi, że jestem w
ciąży i żeby pomyślał, że go zdradziłam?
Nagle usłyszałam krzyk.
- Erina! Szukałem Cię całą noc. Co Ci jest? - Zapytał.
Nie chciałam udzielić odpowiedzi, jednak prędzej, czy później, by się dowiedział.
- Arrow. Wiem, że tego nie zrozumiesz. Ale... jestem w ciąży.
- JAK???? Z KIM???? PRZECIEŻ MNIE KOCHAŁAŚ!!!! - Powiedział i pogalopował w stronę lasu, znikając gdzieś za horyzontem.
Poczułam strasznie bolesne ukłucie w sercu.
Straciłam go — ta świadomość pogłębiała mnie w jeszcze większą rozpacz.
Nigdy
nie czułam się tak strasznie. To były najgorsze chwile mojego życia.
Moja odpowiedź na jego pytania brzmiała, jakbym go zdradziła, a ja go
kocham, ale jego reakcja była zrozumiała. On mnie też kochał. Chyba bym
zareagowała w podobny sposób, jakbym była w jego sytuacji.
<Arrow? 1222 słowa. Misja zaliczona >
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!