Pozwoliłam powiekom opaść, delektując się otaczającą mnie ciemnością.
Przynosiła nieuniknioną szczyptę grozy, kiedy nie mogłam obserwować
otaczającego mnie świata, lecz paradoksalnie z tego samego powodu dawała
garść ulgi. Zapominałam o każdej przelanej krwi, momentach skruchy,
wstydu oraz niemiłosiernego bólu. Zapominałam o każdych momentach, kiedy
słońce gościło na nieboskłonie, zmuszając moje zbolałe wargi do
uniesienia się w uśmiechu. Zapominałam o tym od czego się wywodzę...bo nie było czego pamiętać prócz ruin i łez.
Życie stawało się w moich oczach lepką szarą masą, od której moją
nieporadną, lecz jedyną ucieczką pozostawało wyłączenie się z niego na
choć krótką chwilę. Westchnęłam ciężko, otwierając przy tym oczy
najwolniej jak było to możliwe, chcąc jeszcze przez moment pokrzepić
się wizją swego fikcyjnego świata. 1,2,3 oddechy dzieliły mnie od zobaczenia łez padołu. 1,2,3. Witaj droga rzeczywistość.
-A
więc co o tym myślisz Mint?-dotarł do mnie melodyjny głos jednego z
ogierów. Potrząsnęłam łbem i instynktownie skierowałam błagalne, a
zarazem pytające spojrzenie spojrzenie w kierunku zmizerniałej sylwetki
Shiregta. Nie powinien mnie już dziwić brak reakcji z jego strony, lecz
mimo wszystko moje serce przeszedł prąd, wprawiający je w niespokojne
drganie.
-Zależy o czym- uśmiechnęłam się sztucznie, udając, że
żartuję, ale jednocześnie mając nadzieję, iż zrozumieją moją niemą
prośbę o przedstawienie sytuacji od nowa.
-Przejście do świata
duchów jest otwarte- mruknął władca przewracając przy tym znacząco
oczyma- W każdym bądź razie jakoś mi tam nie śpieszno. Mam wrażenie, że
Mivana będzie się już denerwować, więc żegnam towarzystwo- wyglądał
jakby miał parę niepochlebnych słów do powiedzenia na temat drugiego
osobnika przepełnionego testosteronem, lecz postanowił wepchnąć je z
powrotem do gardła, dławiąc się ich ostrością. Zamiast tego machnął
głową i ruszył przed siebie, wkrótce stając się jedynie małym kształtem
majaczącym na horyzoncie.
-Nie wiem co mam myśleć- westchnęłam, a
przed moimi oczyma pojawiły się zamglone obrazy moich wychudzonych i
pełnych ran rodziców, którzy wciąż jednak nie tracili nadziei. Poniekąd mylnej i naiwnej, lecz prawdziwej...
Wierzyli, że niedługo wszyscy spotkamy się na uczcie w raju. Wierzyli,
że nasze dusze zostaną hojnie nagrodzone za swą cierpliwość...
-Nie
myśl. Po prostu musisz bawić się dobrze- zawołał głosem, który wręcz
ociekał entuzjazmem- Nie daj się prosić gwiazdo najpiękniejsza!
-Dobrze-mruknęłam, czując jak na mój pysk wkrada się cień uśmiechu- Mam tylko jeden warunek. Koniec słodzenia.
-Dobra
dziewczynka-pochwalił mnie, błądząc wzrokiem po mojej sylwetce. Właśnie
po zgodzeniu się na "małą wycieczkę" zdałam sobie sprawę, że nasz plan
ma jedną zasadniczą lukę. Nie ma w nim żadnego miejsca dla mojej cór...
Shantsai.
-A co z...-zdążyłam powiedzieć, nim gniadosz przerwał moją wypowiedź. Refleks.
-Ma
lekcję z Luminem, jeśli chodzi ci o tą małą kruszynkę- posłał mi
zawadiackie spojrzenie- Teraz już nie masz żadnych przeszkód, czyż nie?
-Choćbym
bardzo chciała znaleźć to żadne akurat nie przychodzą mi na myśl-
odpowiedziałam, po raz pierwszy od dawien dawna czując nić ekscytacji
podczas myślenia o swojej najbliższej przyszłości.
-Jutro o
wchodzie słońca. Żegnaj piękna- rzekł i wkrótce zniknął z mojego pola
widzenia. Uniosłam wargi najwyżej jak się dało, starając podbudować się
samą siebie na duchu. Wygląda na to, że moje jutro będzie ciekawsze niż kiedykolwiek mogłam sobie wymarzyć.
-Kolejny kawaler?-usłyszałam za sobą kpiący głos.
-Lendo!-zawołałam,
czując jak po moim ciele rozlewa się błogie uczucie spełnienia-Tylko
spróbuj znów zniknąć na tak długo bez zapowiedzi-zaśmiałam się
perliście.
-Spokojnie, nie pozbędziesz się mnie tak łatwo-
przysiadł na moim grzbiecie- Kogo ja tu widzę...? Bezbłędnie dałaś
sobie radę z porodem, chyba nie brakuje jej żadnej nogi.
-Chyba? Bardzo śmieszne. Powinieneś się przede mną kłaniać!-odparłam z wyrzutem.
Nic od końca eventu nie było dopisywane, komputer stwierdził, że sobie zmieni coś
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!