Strony

10.11.2019

Od Mint "Dzika róża" cz. 2 (frag.)

Pozwoliłam powiekom opaść, delektując się otaczającą mnie ciemnością. Przynosiła nieuniknioną szczyptę grozy, kiedy nie mogłam obserwować otaczającego mnie świata, lecz paradoksalnie z tego samego powodu dawała garść ulgi. Zapominałam o każdej przelanej krwi, momentach skruchy, wstydu oraz niemiłosiernego bólu. Zapominałam o każdych momentach, kiedy słońce gościło na nieboskłonie, zmuszając moje zbolałe wargi do uniesienia się w uśmiechu. Zapominałam o tym od czego się wywodzę...bo nie było czego pamiętać prócz ruin i łez. Życie stawało się w moich oczach lepką szarą masą, od której moją nieporadną, lecz jedyną ucieczką pozostawało wyłączenie się z niego na choć krótką chwilę.  Westchnęłam ciężko, otwierając przy tym oczy  najwolniej  jak było to możliwe, chcąc jeszcze przez moment pokrzepić się wizją swego fikcyjnego świata. 1,2,3 oddechy dzieliły mnie od zobaczenia łez padołu. 1,2,3. Witaj droga rzeczywistość.
-A więc co o tym myślisz Mint?-dotarł do mnie melodyjny głos jednego z ogierów. Potrząsnęłam łbem i instynktownie skierowałam błagalne, a zarazem pytające spojrzenie spojrzenie w kierunku zmizerniałej sylwetki  Shiregta. Nie powinien mnie już dziwić brak reakcji z jego strony, lecz mimo wszystko moje serce przeszedł prąd, wprawiający je w niespokojne drganie.
-Zależy o czym- uśmiechnęłam się sztucznie, udając, że żartuję, ale jednocześnie mając nadzieję, iż zrozumieją moją niemą prośbę o przedstawienie sytuacji od nowa.
-Przejście do świata duchów jest otwarte- mruknął władca przewracając przy tym znacząco oczyma-  W każdym bądź razie jakoś mi tam nie śpieszno. Mam wrażenie, że Mivana będzie się już denerwować, więc żegnam towarzystwo- wyglądał jakby miał parę niepochlebnych słów do powiedzenia na temat drugiego osobnika przepełnionego testosteronem, lecz postanowił wepchnąć je z powrotem do gardła, dławiąc się ich ostrością. Zamiast tego machnął głową i ruszył przed siebie, wkrótce stając się jedynie małym kształtem majaczącym na horyzoncie.
-Nie wiem co mam myśleć- westchnęłam, a przed moimi oczyma pojawiły się zamglone obrazy moich wychudzonych i pełnych ran rodziców, którzy wciąż jednak nie tracili nadziei. Poniekąd mylnej i naiwnej, lecz prawdziwej... Wierzyli, że niedługo wszyscy spotkamy się na uczcie w raju. Wierzyli, że nasze dusze zostaną hojnie nagrodzone za swą cierpliwość...
-Nie myśl. Po prostu musisz bawić się dobrze- zawołał głosem, który wręcz ociekał entuzjazmem- Nie daj się prosić gwiazdo najpiękniejsza!
-Dobrze-mruknęłam, czując jak na mój pysk wkrada się cień uśmiechu-  Mam tylko jeden warunek. Koniec słodzenia.
-Dobra dziewczynka-pochwalił mnie, błądząc wzrokiem po mojej sylwetce. Właśnie po zgodzeniu się na "małą wycieczkę" zdałam sobie sprawę, że nasz plan ma jedną zasadniczą lukę. Nie ma w nim żadnego miejsca dla mojej cór... Shantsai.
-A co z...-zdążyłam powiedzieć, nim gniadosz przerwał moją wypowiedź. Refleks.
-Ma lekcję z Luminem, jeśli chodzi ci o tą małą kruszynkę- posłał mi zawadiackie spojrzenie- Teraz już nie masz żadnych przeszkód, czyż nie?
-Choćbym bardzo chciała znaleźć to żadne akurat nie przychodzą mi na myśl- odpowiedziałam, po raz pierwszy od dawien dawna  czując nić ekscytacji podczas myślenia o swojej najbliższej przyszłości.
-Jutro o wchodzie słońca. Żegnaj piękna- rzekł i wkrótce zniknął z mojego pola widzenia. Uniosłam wargi najwyżej jak się dało, starając podbudować się samą siebie na duchu. Wygląda na to, że moje jutro będzie ciekawsze niż kiedykolwiek mogłam sobie wymarzyć. 
-Kolejny kawaler?-usłyszałam za sobą kpiący głos.
-Lendo!-zawołałam, czując jak po moim ciele rozlewa się błogie uczucie spełnienia-Tylko spróbuj znów zniknąć na tak długo bez zapowiedzi-zaśmiałam się perliście.
-Spokojnie, nie pozbędziesz się mnie tak łatwo- przysiadł na moim grzbiecie- Kogo ja tu widzę...?  Bezbłędnie dałaś sobie radę z porodem, chyba nie brakuje jej żadnej nogi.
-Chyba? Bardzo śmieszne. Powinieneś się przede mną kłaniać!-odparłam z wyrzutem.

Nic od końca eventu nie było dopisywane, komputer stwierdził, że sobie zmieni coś

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!