Strony

12.11.2019

Od Skiresa do Moa ,,Zwykły poddany"

- Ładne imię - odpowiedziałem towarzyszce.
- Może się w coś pobawimy? - zaproponowała klaczka.
Kiwnąłem głową na zgodę. Tylko... co by zaproponować córce władcy klanu? To był cud, że w ogóle chciała się mną bawić. Jestem tylko zwykłym poddanym...
- A w co? - Wyrwała mnie z rozmyśleń.
- Moa, robi się już późno! - Usłyszałem głos za sobą.
- To moja mama. Muszę już iść, spotkamy się jutro?
- Jasne. Ja też powinienem już wracać.
Pogalopowałem do mamy która jeszcze rozmawiała z kilkoma końmi.
- Mamo... - zacząłem, ale nie dała mi dokończyć.
- O! Skires. Idź już spać.
~Skip night~
Rano obudził mnie całkiem mocny powiew jesiennego wiatru, który przywiał ze sobą różnokolorowe liście pobliskich drzew. Rozejrzałem się wokół, ale nigdzie nie spostrzegłem swojej rodzicielki. Postanowiłem pogalopować przez okolice szukając jej. Jednak zauważyłem myszatą klaczkę. Nie miałem wątpliwości, że to Moa. Uderzała zawzięcie kopytami w pień drzewa.
- Cześć - zagadnąłem, podchodząc bliżej.
- Cześć - odpowiedziała.
- Co robisz?
- Nie widać? Może też chcesz poćwiczyć?
- Będziemy się bić?
- Chętnie. Muszę ćwiczyć, żeby zadowolić... ojca.
Nie za bardzo przekonywał mnie ten pomysł, ale chciałem pomóc Moa.
Objaśniła mi kilka metod walki. Nie było to wcale łatwe. Widać, niełatwo zadowolić ojca który jest władcą całego klanu. Potem zaczęliśmy walkę. Moa oczywiście dawała mi fory, ale nie było łatwo z nią wygrać. Wręcz przeciwnie, mimo stosowanych przez nią tylko tych metod których mnie nauczyła robiła to dużo umiejętniej ode mnie. W końcu przegrałem.
- Jutro kolejny trening?
- Dobrze.
<Moa? Sorry za nieodpisywanie. Prosty powód brak weny...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!