To było bardzo dziwne zjawisko, kiedy spotkałem tą
dziką klacz, byłem nieco zawstydzony, kiedy tylko mnie ujrzała...
Tańczącego. Byłem zarumieniony przez parę minut i próbowałem dotrzeć do
tego, co się właściwie stało. Mój mózg stopniowo zwolnił przez myśl o
tej klaczy. Podszedłem do jakiejś rzeczki, by się napić choć trochę
wody, bardzo zaschło mi w gardle. Spojrzałem na swoje odbicie w wodzie,
kary ogier, tylko tyle siedziało w mojej głowie. Zacząłem wsłuchiwać się
w śpiew ptaków, które radośnie ćwierkały, latając wszędzie, gdzie
popadnie, bardzo to lubiłem. Czułem się zrelaksowany, jednak nadal w
mojej głowie istniała myśl o tej klaczy, nie wiem, o co dokładnie
chodziło, ale ogarniało mnie ciepło, kiedy tylko o niej sobie
wspomniałem. Prychnąłem, trzepiąc łbem i spojrzałem w stronę małego
wodospadu, który wyglądał pięknie o tej porze roku. Rozpocząłem kolejną
wędrówkę wzdłuż rzeczki, serce mi zadygotało, widząc tę samą klacz.
Czułem się jak osłupiały, tak jakby mnie ktoś zamroził lub sparaliżował.
Klacz była również spragniona, pewnie zmęczyła się nadmiernym
galopem... Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, gdy tylko ją zobaczyłem, to
poczułem chęć... Tańczenia... Znowu! Cofnąłem się, nie mogąc złapać
oddechu, klacz mnie właśnie zauważyła i lekko zdziwiona zaczęła
obserwować moje ruchy. Oczywiście ja, jak niezdarny źrebak przewróciłem
się, wpadając do rzeczki, klacz spojrzała na mnie jak na ostatniego
durnia. Brawo Tango, dopiero ją poznałeś, a już zrobiłeś z siebie
sierotę. Wstałem, otrzepując grzywę z ostatnich kropli wody, spojrzałem
zawstydzony na klacz, która do mnie podeszła. Prychnąłem, udając, że nic
takiego się nie stało i odwróciłem głowę na bok. Klacz spojrzała na
mnie dość zaciekawiona, próbowałem jej nie obserwować, ale pokusa była
zbyt wielka. Usłyszałem parsknięcie klaczy na ten widok, była chyba
delikatnie zirytowana moim zachowaniem. -Sierota.- Odpowiedziała.
Spojrzałem na nią dość zaskoczony, nie wiedziałem co dokładnie
odpowiedzieć... Trochę ta odpowiedź mnie zatkała. Klacz znów na mnie
zerknęła, była dość zdziwiona moim zachowaniem, ale nadal była
poirytowana. Stałem tak, aż do momentu, jak się odezwała.
<Mint?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!