Około godziny....za ten czas spotkam moje rodzeństwo. Matko jak ja ich dawno nie widziałem. Shireen była z nas najmłodsza. Amor najstarszy. Ja i brat byliśmy podobni do siebie jak dwie krople wody i gdy byłem mały łatwo nas było rozróżnić lecz gdy tylko podrosłem....cóż...nawet wzrost się wyrównał i tylko osoby które nas bardzo dobrze znali(to znaczy rodzina) potrafili nas rozpoznać. Za to Shireen. Kompletnie nas nie przypominała. Za to mamę bardzo. O tak...byliśmy taką ścisłą rodziną. Małym stadkiem... Włóczyłem się gdzieś po granicach terenu gdzie przebywało stado wraz z Shere Khanem. W końcu był moim...przyjacielem? Tak to chyba dobre określenie. Aż w końcu nadszedł ten czas...
<Amor? Też brakus wenus>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!