Rozejrzałam się po stadzie, gdy tylko skończyłam rozmowę z jakąś przypadkową klaczą w celu znalezienia jakiegoś kolejnego konia do rozmowy. Jakoś nie potrafiłam zamknąć pyska będąc w zupełnie nowym miejscu. Oczywiście nadal tęskniłam za stary domem i rodziny, jednak w nowym miejscy było tyle do odkrycia i tyle nowych znajomości do zawarcia! Z resztą, nawet gdybym podjęła się próby odnalezienia moich rodziców nawet nie wiedziałam bym, od czego zacząć. Nie miałam bladego pojęcia o umiejscowienie mojego starego stada, jednak starałam się nie zakrzątać tym sobie głowy. Wtem uświadomiłam sobie, że z wszystkimi końmi już porozmawiałam. Lekko zawiedzione odeszłam w stronę lasu na przechadzkę. Las o tej porze roku wyglądał jak z bajki. Może i mróz dokuczał, ale miło było napajać wzrok białymi krajobrazami. Właśnie gdy na chrapy spadł mi płatek śniegu zza krzaków wyszedł jakiś gniadosz. Spojrzał mi głęboko w oczy z lekkim niezadowoleniem. Nagle uświadomiłam sobie, że pierwszy raz widzę tego konia.
— J-jesteś z Klanu Mroźnej Duszy? — wyjąkałam próbując się uśmiechnąć.
— Od jakiegoś czasu. Ty też jesteś zapewne nowa — odparł oschle. Przytaknełam podchodząc bliżej jego. — Jestem Noctem Animam. W skrócie Noctem lub Noctis.
— Ja jestem Shira. Miło mi cię poznać — uśmiechnęłam się szeroko co Noctem odwzajemnił. Nasze spojrzenia znów się spotkały, jednak gniadosz zakłopotany odwrócił oczy w kierunku śnieżnego lasu. Ja w tym czasie myślałam jak tu zagadać.
<Noctem? Chcesz to masz>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!