Strony

1.07.2019

Od Mint „Pragnienie okupione bólem” Trening #1 (+16)

Tysiące migoczących złotawą barwą świetlików przecięło niebo w poszukiwaniu lepszego czasu. Zmrużyłam oczy, przyglądając się świetlistemu korowodowi na tle jaskrawej tarczy księżyca, niekiedy oświetlającemu drogę zagubionym wędrowcom. Powoli przechadzałam się na krawędzi urwiska. Było to zarazem dziwne i fascynujące uczucie. Poczuć jak muska cię niebezpieczeństwo i wbrew instynktowi zagrać z nim w grę o życie niedaleko budzącej grozy otchłań. Stracić przez głupie złe postawienie nogi lub zachować. Pomimo łudząco przyjemnego transu, w jakim się teraz znajdywałam, postanowiłam odejść od przepaści i na chwilę pozwolić sobie zapomnieć o pięknie natury, która mnie teraz otaczała. Czy ostatnio nie przybrałam na wadze?  A może powinnam... Dość argumentowania chęci porozciągania się. Chciałabym się jeszcze dzisiaj przespać, a nie zrobię tego, przez pół nocy obniżając jeszcze bardziej swoją samoocenę. Rozejrzałam się, poszukując mojej dzisiejszej ofiary być może w postaci rośliny, być może zwierzęcia. Kuszącą opcją wydawało się obudzenie Lenda i wykorzystanie jego pomysłów, lecz dziś odmówiłam sobie przyjemności słuchania jego marudzenia. Ruszyłam przed siebie wyciągniętym galopem, już po paru minutach odczuwając, że moja sierść lepi się od potu. Być może nie wykazałam się kreatywnością w kwestii tego treningu, ale bieg dawał mi swego rodzaju ulgę. Czułam, jak wolność bije ode mnie najjaśniejszym światłem, a dzikość uwalnia się ze mnie każdym możliwym otworem. Cała przeszłość wydała się tylko jednym chaotycznym dniem, który nic nie znaczył w perspektywie całego żywotu.  Stanęłam dęba, a delikatny wiatr zaczął się bawić moją grzywą, którą równie dobrze mógłby się bawić teraz jakiś ogier...Może od razu będziesz się pieprzyć z wiatrem, bo nikogo nie masz? Miłość to w końcu pragnienie okupione bólem, a ty go przecież nie lubisz, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!