Strony

1.07.2019

Od Tanga do Mint „Bara bara... Czyli jak skutecznie wypierdolić się na kobietę"


Przez 10 minut przyglądałem się klaczy, jak patrzy na takiego debila jak ja. Cóż, przynajmniej nie musiała mnie ratować przed jakimś drapieżnikiem lub innym gównem pokroju ludzi. Zakłopotany poczułem, jak stres znów rwie mnie do tańca, jednak siła woli pozwalała mi to przeboleć. Klacz nadal patrzyła na mnie, czułem się jak kretyn... Nie ma to, jak się wyjebać przed babą i to jeszcze pyskiem w wodę. Szczerze? To nigdy nie miałem sytuacji, by się przed kimś zbłaźnić ani nic z tych rzeczy, właśnie takie sytuacje były odwrotne... Że jakaś oferma zawsze wpadała na mnie. Czułem dziwne pieczenie w środku, tak jakby moje serce cwałowało po wielkiej pustyni, szukając czegoś do picia, by ugasić pragnienie. A właśnie ja takie pragnienie posiadałem w tej chwili, tylko nie rozumiałem, o co dokładnie chodzi. Spojrzałem jeszcze raz na klacz, tym razem pewny siebie.
-Jak masz na imię?- Zapytałem ostrożnie. Klacz delikatnie się zakłopotała, widocznie po takim moim zwrocie akcji jej mózgownica w końcu zaczęła pracować.
-Mint.- Odpowiedziała tym razem pewniej.
-Tango...- Odpowiedziałem, delikatnie odkaszlując, nie... Nie nałykałem się kurzu! Cały czas czułem te pieczenie, jakby właśnie zżerało mnie od środka. Jeszcze przez parę sekund na siebie patrzyliśmy. Zarżałem cicho, spoglądając w górę, na mój nos spadła kropla wody, za niedługo miał zacząć padać deszcz, no świetnie. Mint nagle odwróciła się do mnie plecami i zaczęła iść w swoją stronę, spojrzałem na nią zdziwiony, po czym ona się odwróciła w moją stronę.
-Wolisz być znowu mokry, czy jednak idziesz ze mną?- Zapytała.
Moje uszy oklapły ze wstydu i delikatnej irytacji, klacz uśmiechnęła się i machnęła głową, bym za nią poszedł. Szliśmy w ciszy, ja nawet delikatnie zamyślony i obolały po tamtym wypadku w strumyku. Jedynie co miałem w głowie to myśl o tym uczuciu, co zaraz mi rozpie**li dziurę na cały żołądek. Najgorsze się zaczęło! Klacz postanowiła sobie stanąć, na pewno zapytacie się, dlaczego się zatrzymała? Owszem... Stanęła ze względu, że staliśmy na czubku wysokiego pagórka, ja jednak tego nie wyczułem i jak ostatnia oferma gwałtownie na nią wpadłem. Oboje sturlaliśmy się z tego pagórka na sam dół, oczywiście, gdy się to skończyło, to pojąłem, że właśnie leżę na tej klaczy...
<MINT? XD>
Marzenia się spełniają, juhu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!