Strony

29.09.2019

Od Mivany do Shiregt'a ,,Moja córeczka, nie twoja" +16

Ledwo żywa odpoczywałam na granicy krzewów okalających naszą bazę. Nikt nie miał prawa do mnie podjeść, nawet Shiregt'owi pozwalałam na to jedynie od czasu do czasu. Rozmyślałam nad swoją samotnością i bólem spowodowanym jebanym stanem błogosławionym. Przez cały dzień system sygnałów upewniał mnie w twierdzeniu, iż to dziś uwolnię się od ciężaru i zostanę młodą matką. Nie chcąc rodzić na widoku, wręcz instynktownie, z wysiłkiem, potoczyłam się za bezpieczną ścianę z roślin. Boleści dokuczały mi coraz bardziej, czułam się nabrzmiała jak przejrzały pęk jagód. Bezsilnie upadłam, modląc się, by źrebie nie ucierpiało, choć starałam się z całą mocą, by jak najbardziej zamortyzować uderzenie. Chwilę po tym nastąpiła akcja porodowa.

~Godzinę niesmacznych akcji później~

Patrzyłam na to coś, maleńką, przemoczoną kulkę, która leżała przede mną. Była cudnie urocza, bezbronna i patrzyła na mnie wielkimi, ufnymi oczyma. Zagubiona, niepewna, czekała na wskazówki. Wylizałam ją do końca, patrząc, jak powoli zmienia się z kuropatwy, którą ktoś wrzucił do rzeki w źrebię. Odsunęłam się, dając jej szansę na podniesienie się. Szybko, lecz chwiejnie, postawiła swoje pierwsze kroki. Na Księżycową Klacz, mam zajebistą córkę. Klaczka podeszła instynktownie do sutków i zaczęła pobierać siarę. Swój pierwszy posiłek w życiu. Niedługo po tym, gdy skończyłyśmy z wszystkimi sprawami natury fizjologicznej, młoda postanowiła trochę pobiegać. Z lekkim zdziwieniem zauważyłam, jak szybko nauczyła się sztuki galopu. Niewiele jest na świecie rzeczy, za które oddałabym życie. Ty moja droga nią jesteś. Moja córeczka, moje kochanie, kuleczka... Moa. W końcu nadszedł czas, byśmy wyszły napełnię słońca i otwartą przestrzeń, by klan poznał w reszcie swoją księżniczkę. Bez pośpiechu prowadziłam myszaty kształt przez zarośla, które mimo pory roku wciąż były pokryte liśćmi, kolorowymi i najwidoczniej podobającymi się nowej członkini monarchii. Niedługo nadejdzie zima... Jak my to przetrwamy, dziecię moje? Podparłam ją głową, gdy zbyt koślawo weszła w zakręt. Była tak delikatna i miękka. Po chwili, która wydawała mi się stanowczo za krótka, wychynęłyśmy zza linii drzew. Nie potrzeba było wiele czasu, by wszystkie głowy skierowały się w naszą stronę. Starałam się osłonić moje serce od tych wścibskich spojrzeń, jednak było to ździebka trudne, gdyż Moa nie wyrażała żadnego skrępowania sytuacją. Zwróciłam głowę w kierunku gniadosza, który zmierzał w naszą stronę. Mimo, iż znałam go jak mało kogo, również i jemu pokazałam, że to dziecko jest moje, ja męczyłam się z wydaniem jej na świat, więc niech się nie śpieszy z wylewnością. Nie dam skrzywdzić tego stworzenia. Kocham je najbardziej na świecie.

<Shiiii? Przestałeś być No.1 dla Mivany xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!