Strony

13.08.2019

Od Tango do Mint: „Ucieczka to nie rozwiązanie”


Moje cztery, silne kopyta ledwo mogły utrzymać mój ciężar razem z moim wstydem. Poczułem, jak jebnął we mnie piorun, a zażenowanie przekracza czerwony limit. Co ona sobie mogła o mnie pomyśleć? To był tylko wypadek, a ja czułem, się jakbym miał zaraz dostać przed nią zawału. Boże, jak nie ochota na taniec, to moja niezdarność budzi się z zimowego snu. Kiedy tylko postanowiłem ruszyć swój czarny zad, spojrzałem na klacz, która jeszcze miała w głowie prawdopodobne: Wtf
Chciałem coś powiedzieć, ale gwałtownie ugryzłem się w język... I tak już za dużo spierdoliłem. Klacz podniosła się zaraz po mnie, otrzepując się z resztek mokrej trawy, jak i brudnej ziemi. Nie wyglądała na zadowoloną, ale nie widziałem na jej pysku wrogiej postawy, widocznie sama była zakłopotana tą sytuacją. Cofnąłem się o krok, a moje serce pędziło jak stado dzikich koni po polanie. JA TU ZARAZ ZDECHNĘ NA ZAWAŁ, PRZYSIĘGAM.
W głowie miałem tylko myśl, jak się z tego wyplątać... Szczerze? To nic mi nie przychodziło do głowy...
Parsknąłem zestresowany i znów się cofnąłem o krok, klacz właśnie miała coś powiedzieć, gdy nagle... Po prostu spierdoliłem. Poczułem się jak tchórz, ale to może i lepiej. Usłyszałem tylko za sobą jej krzyk, bym zaczekał, ale byłem tak spłoszony, że nawet nie chciałem na nią patrzeć. Czułem się jak ostatni kretyn na tym świecie, nie miałem siły nawet jej przeprosić, za dużo i tak już jej narobiłem wstydu. Pogalopowałem, jak najdalej mogłem, mając nadzieję, że klacz nie przyjdzie na myśl, by za mną podążać. To by było bardziej stresujące niż patrzenie na dziką klacz, która właśnie zaczęła poród. Dotarłem gdzieś za las... Mając nadzieję, że Mint za mną nie pobiegła.
<Mint?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!