Strony

9.07.2019

Od Khairtai do Vayoli ,,Stałam się popychadłem"

- Przed narodzeniem się Tantai -


Że co proszę? ,,Nieprzemyślane"? Wbiłam lekko zszokowane spojrzenie w łaciatą klacz. Śmie mi zarzucać, że to, co zrobiłam, było głupie i nieprzemyślane? Właściwie było. Ale nie mogę jej przyznać racji, bo to byłby cios poniżej pasa. Mocno zdenerwowana zaryłam kopytami o ziemię. Powoli wypuściłam powietrze z nosa. Jest głupia, czy co?
- Musisz mi to przypominać? - warknęłam agresywnym tonem. Zarzuciłam grzywką i starałam się uspokoić.
- Spokojnie, Khairtai. Chcę się tylko dowiedzieć, dlaczego zabiłaś akurat Cherry. - odparła łagodnie Vayola. Popatrzyłam na siostrę, a moja warga zadrżała. Dlaczego zabiłam Cherry? Dlaczego zabiłam Cherry? Dlaczego zabiłam Cherry? Dlaczego zabiłam Cherry? Dlaczego... Zabiłam... Cherry?
- Ja... - wydukałam z siebie. - Nie wiem. Chciałam poczuć ból jakiegoś członka z Klanu. Po części chciałam się jakoś zemścić... Po prostu to był napad szału i tyle.
- Dobrze wiesz, że mogło to zwiększyć jakieś podejrzenia Shiregt'a. W końcu jestem Twoją siostrą. Może nie biologiczną, ale jednak. Mógłby mnie jakoś z tym powiązać. - Vayola spojrzała na mnie lekko zawiedziona.
- Ale tego nie zrobił. - odwróciłam wzrok od siostry i westchnęłam. - Mogło to się potoczyć znacznie gorzej. Na razie nie znam swojej kary, może w ogóle mi żadnej nie dadzą...
- Oni mogą nawet dać Ci wyrok śmierci. - Vayola wbiła we mnie palące spojrzenie i pokręciła łbem. - Shiregt już od jakiegoś czasu ma na mnie oko. Zauważyłam to.
Milcząc, przygnębiona opuściłam głowę. Starałam zmienić się jakoś temat.
- A jak z frakcją? Są jacyś nowi członkowie? - właściwie to bardzo mnie ciekawiło.
- Na razie Spear. Zobaczysz, z czasem wszystko się jakoś rozkręci. Wszystko trzeba rozplanować. Sama zapamiętaj tę zasadę. - Vayola rzuciła mi znaczące spojrzenie, a następnie zakończyłyśmy rozmowę i wróciłyśmy do Klanu. Wrażenie, że jestem bardzo głupia, zostało mi gdzieś z tyłu głowy. Zażenowana postanowiłam zasnąć.

- Po urodzeniu się Tantai (Gdy jest już nastolatką) -

Minęło bardzo dużo czasu. Naprawdę, dużo. Nie rozmawiałam za bardzo z Vayolą. Właściwie, przez tę całą karę odizolowałam się od wszystkich. Brzydzili mnie członkowie Klanu. Czułam obrzydzenie do samej siebie i własnego źrebaka. Vayola na pewno już dawno zobaczyła, że urodziłam źrebię - Tantai. Nie podchodziła do mnie. Zapewne oczekiwała, że to ja pierwsze coś powiem. Właściwie to powinnam. Kochałam Vayolę, była moją jedyną rodziną. Nie zaliczałam do niej Tantai, o nie. Tak czy siak, oddałam ją Rose. W sumie bawiło mnie to wmawianie jej złych przekonań o Klanie. Śmieszne były jej te łzy i krzyki. W końcu ta mała głupia klacz pożałuje, że w ogóle ktokolwiek dał jej życie. Uśmiechnęłam się pod nosem, a następnie wypatrzyłam wzrokiem łaciatą siostrę. Lekko zestresowana podeszłam do niej i w milczeniu na nią popatrzyłam.
- Teraz nagle podchodzisz? - zapytała Vayola z przerażającym spokojem.
- Przepraszam... Odizolowałam się od wszystkich. Okazało się, że Shiregt dał mi coś znacznie gorszego niż śmierć. Jakiś losowy ogier musiał się zgłosić i spłodzić mi źrebię. Tak urodziłam Tantai. - tu wskazałam łbem na szampańską klacz, która stała gdzieś z boku. - Stałam się popychadłem. Wystraszyłam się też, że ty również tak o mnie sądzisz. Przepraszam, jeszcze raz przepraszam. Wiem, że słowa nie mogą odpłacić prawie dwóch lat, przez które się nie odezwałam. - patrzyłam na Vayolę. Co jak co, była moją przybraną siostrą i mocno ją kochałam. Dla niej potrafiłam być szczerza. Potrafiłam złamać swoje zasady.
<Vayola? Wiem, ile czekałaś ;_; Przepraszam z całego serca, wybacz mi.>

2 komentarze:

  1. No, Kha, postarałaś się. Dwa lata w jednym, małym stadzie, a ty siostry nie widziałaś xD

    OdpowiedzUsuń

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!