Strony

23.06.2019

Od Virginii- Seria treningowa #5

Z samego rana namówiłam jeszcze na chwilę walki moją matkę. Potem na spokojnie zjadłam drugie śniadanie. Kiedy nieco odpoczęłam, zgłosiłam się na ochotnika do wzięcia udziału w zwiadzie terenu. Zawodowi zwiadowcy ostatnio mieli dużo roboty, bo gdzieś w okolicach klanu ktoś podobno widział jakichś ludzi. Oni zatem mieli za zadanie to sprawdzić, a do nas należało ogarnięcie terenów najbliższych. Postanowiłam, że w ten sposób zapunktuję u władcy i innych członków, a do tego zwiad również wpływa jakoś na kondycję. Na pewno lepiej od samego stania/siedzenia/leżenia. Podczas wykonywania naszego zadania natknęliśmy się na grupę ludzi, której szukali zwiadowcy (cóż za przypadek) i zajęliśmy nimi. Było ich "aż" troje, dwie kobiety i mężczyzna, niestety zauważyli nas i wywiązała się krótka walka, a dokładniej to musieliśmy ich jakoś przepłoszyć. Na szczęście ludzie ci nie chcieli albo nie mogli zadzierać z grupą wkurzonych, gotowych do walki koni, toteż szybko ustąpili, a my mogliśmy wrócić do klanu i donieść o wszystkim władcy. Pozwoliłam sobie znowu odpocząć, gdyż było już popołudniu. Wieczorem przed pójściem spać postanowiłam zrobić sobie jeszcze dość długą przebieżkę. Mój trening tego dnia za specjalnie nie powalał, ale i tak czułam, że z każdym dniem zbliżam się do osiągnięcia wymarzonej kondycji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!