Strony

11.05.2019

Od Tantai do Lumina ,,Co będziemy dziś robić?"

Wszystko... Wszystko było niesamowite. Nowe, nieznane. Zupełnie. Dosłownie calutki czas wokół mie pojawiały się nowe rzeczy. Jakieś większe konie i dziwne stworzonka przemykające wśród traw. Czułam się tak, jakby cały świat zapraszał mnie do odkrycia go i poznania dogłębnie. To uczucie było dziwne, ale naprawdę ekscytujące. Stawiałam niepewne kroki, wysoko podnosząc patykowate nogi. Z trudem przemierzałam mongolskie stepy. Szłam w stronę swojej matki. Bielutkiej klaczy o brązowych, ciepłych oczach... Które tak czy siak wydawały mi się obojętne i lodowate. Właściwie to ona cały czas mówiła do mnie chłodnym głosem. Nie lubiłam jej szczególnie, nie chciała mi nawet powiedzieć, jak ma na imię mój ojciec lub kim jest. Cichutko sapnęłam, a następnie gdy już stałam na tyle blisko matki, starałam się napić trochę mleka. Widziałam, że klacz często stara się odchodzić, gdy akurat ja przychodzę. Tym razem  postanowiła nie robić mi na złość.
- Dzisiaj będziesz uczyć się kilku rzeczy. - warknęła moja matka i wierzgnęła, odsuwając się. Przynajmniej trochę napełniłam brzuch. Opuściłam łeb.
- Jakich? Z kim? Gdzie? - zapytałam ponuro. Ta to umiała wysysać ze źrebaka radość!
- Nie wiem, jakich. Wiem, że z Luminem  oraz z innymi źrebakami. Normalnie bym Cię tam nie posłała, ale nie mogę wzbudzać podej... - tu klacz urwała, domyślałam się, że powiedziała trochę za dużo. Nie wiedziałam o co chodzi, więc postanowiłam nie odpowiadać i zostawić to sobie w pamięci. - Chodź. - dodała po chwili biała klacz i poszła przodem.  Niedługo potem znalazłyśmy się na niedużej polance, otoczonej wysokimi drzewami oraz masą gęstej roślinności.
- I co teraz? Na kogo czekamy? - zapytałam, kręcąc się wokół.
- Na nauczyciela, Lumina. - mruknęła niechętnie Khairtai. W końcu zjawił się wspomniany koń, wraz z czwórką źrebiąt. Postawiłam uszy na sztorc, zaciekawiona. Lumino zmierzył moją matką dziwnym wzrokiem.
- Możesz już iść. -powiedział do niej.
- Zamierzałam. - odparła klacz i wyminęła ogiera, odchodząc w swoją stronę. Gdy już odeszła, Lumino zebrał nas wszystkich w jednym miejscu.
- Co będziemy dziś robić? -zapytałam w oczekiwaniu.

<Lumino? Z góry przepraszam za błędy, ale blogger mi trochę zwariował :P>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!