Nie dane mi było nic więcej powiedzieć, bo odezwał się Shiregt, który stwierdził, że dla nas wszystkich oczywistym jest, iż Halt nie może czuć się dobrze. W końcu jakim cudem dobrze mógł czuć się ktoś w takim stanie? Nie wiem czemu, ale jego widok skojarzył mi się, jakby ludzie już-już prawie go zabili, ale on nagle przypomniał sobie o klanie i postanowił wybrać nas, a nie ludzi. Wiem, że tak nie było, ludzie łatwo nie odpuszczają i są niesamowicie okrutni (chociaż może nie powinnam tak mówić, w końcu gdyby nie oni, nie byłoby mnie na świecie) i ogier musiał się pewnie wiele namęczyć, aby od nich się uwolnić. Kilka pozostałych koni otoczyło Halta i w ten sposób ja zostałam od niego odepchnięta. Słyszałam jeszcze tylko, jak ogier zapewniał po raz kolejny, że nic mu nie jest. W końcu ruszyliśmy w stronę klanu, a kiedy tam dotarliśmy, ogierem niemal natychmiast zajął się jakiś medyk. Ja, nie mając lepszego zajęcia, poszłam pobawić się trochę z moją siostrą i innymi źrebakami, a wieczorem pasłam się na uboczu, razem z całą rodziną. Wtem moja rodzicielka podniosła nagle głowę, a i ja po chwili uczyniłam to samo, zaniepokojona nie tylko jej zachowaniem, ale też tym, że sama usłyszałam, iż ktoś się do nas zbliża.
-Kim jesteś?-spytała moja matka, chodź wiedziałam, że robi to dla niepoznaki. Dość dobrze zna wszystkich członków, ale woli zgrywać niepoinformowaną. Ja już po chwili, mimo ciemności, rozpoznałam znaną mi sylwetkę, a kiedy koń się odezwał, byłam już pewna, że to Halt. Przedstawił się mojej matce, po czym ta spytała, co go do nas sprowadza. W tym czasie ich rozmową zainteresowali się także Risa i Arrow, choć on akurat nawet nie podszedł do naszej trójki, w przeciwieństwie do mojej ciekawskiej, a wręcz wścibskiej siostry.
-Przyszedłem, aby podziękować pani córce, Virginii, za ratunek. Gdyby nie ty, pewnie nadal byłbym u ludzi-wypowiadając drugie zdanie, ogier zwrócił się do mnie.
-To nic wielkiego. Zrobiłam to, co każdy zrobiłby na moim miejscu-powiedziałam. Ukradkiem spojrzałam na matkę, ale wyraz jej pyska pozostał kamienny, nie mogłam więc odczytać z niego, czy zachowałam się odpowiednio, czy też nie.
-Nie wiem. Ale wiem za to, że dzięki tobie pozostali wiedzieli chociaż, co się ze mną stało-odparł Halt.
-A co się z tobą stało?-zapytała moja siostra, włączając się tym samym na krótko do dyskusji. Posłałam jej piorunujące spojrzenie, a matka nawet zwróciła uwagę.
-Risa, nie wypada pytać się o takie rzeczy-powiedziała.
-Dlaczego?-spytała. Nie no, błagam, ona ma być moją siostrą?-pomyślałam, spoglądając na nią z niedowierzaniem.
-Przepraszam za nią. Jeśli chodzi o nasze rodzeństwo, to ja jestem tą, która odziedziczyła intelekt-powiedziałam z uśmiechem. Tym razem to Risa posłała mi piorunujące spojrzenie, a ja ledwo powstrzymałam się od parsknięcia śmiechem.
<Halt? Wybacz, że tyle musiałeś czekać"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!