Strony

10.05.2019

Od Virginii do Halta "Odziedziczyłam intelekt"

Nie dane mi było nic więcej powiedzieć, bo odezwał się Shiregt, który stwierdził, że dla nas wszystkich oczywistym jest, iż Halt nie może czuć się dobrze. W końcu jakim cudem dobrze mógł czuć się ktoś w takim stanie? Nie wiem czemu, ale jego widok skojarzył mi się, jakby ludzie już-już prawie go zabili, ale on nagle przypomniał sobie o klanie i postanowił wybrać nas, a nie ludzi. Wiem, że tak nie było, ludzie łatwo nie odpuszczają i są niesamowicie okrutni (chociaż może nie powinnam tak mówić, w końcu gdyby nie oni, nie byłoby mnie na świecie) i ogier musiał się pewnie wiele namęczyć, aby od nich się uwolnić. Kilka pozostałych koni otoczyło Halta i w ten sposób ja zostałam od niego odepchnięta. Słyszałam jeszcze tylko, jak ogier zapewniał po raz kolejny, że nic mu nie jest. W końcu ruszyliśmy w stronę klanu, a kiedy tam dotarliśmy, ogierem niemal natychmiast zajął się jakiś medyk. Ja, nie mając lepszego zajęcia, poszłam pobawić się trochę z moją siostrą i innymi źrebakami, a wieczorem pasłam się na uboczu, razem z całą rodziną. Wtem moja rodzicielka podniosła nagle głowę, a i ja po chwili uczyniłam to samo, zaniepokojona nie tylko jej zachowaniem, ale też tym, że sama usłyszałam, iż ktoś się do nas zbliża.
-Kim jesteś?-spytała moja matka, chodź wiedziałam, że robi to dla niepoznaki. Dość dobrze zna wszystkich członków, ale woli zgrywać niepoinformowaną. Ja już po chwili, mimo ciemności, rozpoznałam znaną mi sylwetkę, a kiedy koń się odezwał, byłam już pewna, że to Halt. Przedstawił się mojej matce, po czym ta spytała, co go do nas sprowadza. W tym czasie ich rozmową zainteresowali się także Risa i Arrow, choć on akurat nawet nie podszedł do naszej trójki, w przeciwieństwie do mojej ciekawskiej, a wręcz wścibskiej siostry.
-Przyszedłem, aby podziękować pani córce, Virginii, za ratunek. Gdyby nie ty, pewnie nadal byłbym u ludzi-wypowiadając drugie zdanie, ogier zwrócił się do mnie.
-To nic wielkiego. Zrobiłam to, co każdy zrobiłby na moim miejscu-powiedziałam. Ukradkiem spojrzałam na matkę, ale wyraz jej pyska pozostał kamienny, nie mogłam więc odczytać z niego, czy zachowałam się odpowiednio, czy też nie.
-Nie wiem. Ale wiem za to, że dzięki tobie pozostali wiedzieli chociaż, co się ze mną stało-odparł Halt.
-A co się z tobą stało?-zapytała moja siostra, włączając się tym samym na krótko do dyskusji. Posłałam jej piorunujące spojrzenie, a matka nawet zwróciła uwagę.
-Risa, nie wypada pytać się o takie rzeczy-powiedziała.
-Dlaczego?-spytała. Nie no, błagam, ona ma być moją siostrą?-pomyślałam, spoglądając na nią z niedowierzaniem.
-Przepraszam za nią. Jeśli chodzi o nasze rodzeństwo, to ja jestem tą, która odziedziczyła intelekt-powiedziałam z uśmiechem. Tym razem to Risa posłała mi piorunujące spojrzenie, a ja ledwo powstrzymałam się od parsknięcia śmiechem.
<Halt? Wybacz, że tyle musiałeś czekać"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!