Spojrzałam na klacz, która przeszkodziła mi w kojącym spacerze. Tak, rozmowa z Mint nie przebiegła tak, jak sobie to wyobrażałam. Cóż, nie mam zamiaru na siłę przekonywać jej do siebie. Nikogo. Tak czy inaczej, zerknęłam na kasztankę o dość... Sztampowym wyglądzie. Niegęsta grzywa, brak większych znaków, dzięki którym można byłoby rozpoznać ją wśród tłumu. Jedyne, co nadawało jej jakiejkolwiek głębi to wybujałe ego i przeświadczenie, że może sobie pozwolić na docinki w stosunku mojej osoby.
- A witaj nie łaska?
- O łasce to ty sobie jeszcze zdążysz pomarzyć moja droga - klacz znowu zabłysnęła swoim tupetem niczym supernowa.
- Łasce? I kto to mówi? - prychnęłam. Tak, chciałam, aby się przedstawiła. Dobrze znać imię swojego, być może, przyszłego wroga.
- Czy to prośba o to abym się przedstawiła?
- Jakaś mądra! Tak, zapomniałaś o tym na początku rozmowy.
- Skoro panie mają pierwszeństwo... - zlustrowała mnie wzrokiem, jakby chciała się upewnić co do mojej płci. - ...to jestem Sarit
Odchrząknęłam, zadziwiona jej swobodnym wyrażaniem, powiedzmy sobie, oczerniających mnie komentarzy. Zwłaszcza, że nie rozmawiała z koleżanką, a ze mną, jak najbardziej prawdziwą arystokratką i dowódcą legionów, która nie przepada za takimi prostakami.
- Mnie najwidoczniej już znasz, więc nie widziałam potrzeby w przedstawianiu się - spojrzałam nań jak na głupiutkiego, irytującego źrebaka - Masz jaką sprawę do mnie? - każde moje słowo wydawało się coraz bardziej przepełnione zdenerwowaniem i puszczającymi nerwami. Czy zrozumie ostrzeżenie? Wciąż jednak zachowywałam kamienną twarz - nie mogłam pozwolić, by byle jaki członek miał na mnie taki wpływ.
- Zgadnij skoro masz tak wielki iloraz inteligencji.
- Najwidoczniej nie - zignorowałam jej wypowiedź - Jeżeli ci się nudzi i szukasz kogoś do zaczepki, źle trafiłaś.
- Pfff... Myślisz, że mam tak prymitywne zajęcia?
Tak, tak właśnie sądzę. Spojrzałam na nią znacząco.
- Przyszłam tu, ponieważ ... mam wrażenie, że powinnaś znać moje imię - jej pierwsza ,,normalna" wypowiedź lekko zbiła mnie z tropu, jednak nie okazałam tego po sobie. W głowie analizowałam każde jej słowo, aż w końcu zapytałam:
- A to z jakiego powodu?
- Nie kojarzysz mnie? - rzuciła mi rozbawione spojrzenie - Mam wrażenie, że już razem rozmawiałyśmy.
- Wybacz, pamięci to imion nie mam, ale za to pyski rozpoznaję od razu, a twój pierwszy raz na oczy widzę - chciałam odejść od niej i nigdy nie wracać, jak najszybciej.
- Może dlatego, że ja też nie kojarzę z tamtej rozmowy twojego pyska.
- Zatem jak możesz twierdzić, że już prowadziłyśmy konwersację?
- Może nie miałaś pyska?
- Wybacz, ale do medyka to raczej w tamtą stronę - machnęłam łbem. Ta wymiana zdań powinna się już dawno skończyć.
Zaśmiała się. Mimo wszystko musiałam przyznać, że ma bardzo ładny głos. Szkoda, że reszta jej nie była choć w połowie taka.
- Naprawdę nic Ci się chociaż nie kojarzy? Shiregt, twe krzyki, moje upominanie ciebie, martwa Vayola, a później ja?
Shiii, mam tutaj ostry przypadek
- Naprawdę nie mam czasu na tak bezsensowne dyskusje - prychnęłam, zamachnęłam ogonem, po czym zaczęłam kłusować, stopniowo przyśpieszający, by na końcu przejść do galopu. Czy była to ucieczka? Nie, raczej taktyczny odwrót. Zupełnie jak z pola walki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!