Strony
▼
12.04.2019
Od Vayoli- Seria treningowa #4
Kiedy podczas rannego spaceru znalazłam mocno przekrzywione drzewo, zaświtała mi w głowie pewna myśl. Wróciłam do klanu, zjadłam nieco trawy, spędziłam trochę czasu z dziećmi, porozmawiałam z paroma końmi. Popołudniu wybrałam się w to samo miejsce i postanowiłam poćwiczyć skoki, które nie wychodziły mi najlepiej. Na początku starałam się szybko i sprawnie przeskakiwać drzewo w miejscu, które znajdowało się najbliżej ziemi. Kiedy już szło mi to z taką łatwością, jakbym nic innego nie robiła od chwili urodzenia, podniosłam nieco poziom trudności. Kora tego ustawionego pod skosem drzewa stopniowo znajdowała się coraz wyżej nad ziemią, więc przeskok nad nią był coraz trudniejszy. Jednakże dokładne ćwiczenia aż do całkowitego zmęczenia pomogły mi dość dobrze poradzić sobie z przeszkodą i polepszyć umiejętność skoków, a kto wie, kiedy mi się to przyda? Żałowałam jedynie, że nie mam trochę lepszych warunków do ćwiczeń, ale musiałam zadowolić się możliwościami, które ofiarował mi nasz teren. Po odbytym treningu udałam się ponownie nad jezioro. Przeszło mi przez myśl czy by nie usypać sobie stosu kamieni i nie spróbować przez niego przeskoczyć, ale odrzuciłam ten pomysł. Brzeg był miejscami kamienisty, ale przede wszystkim zbyt nierówny, a mi nie uśmiechało się skręcenie albo złamanie nogi. Nie miałam zamiaru skończyć jako wilczy obiad, bynajmniej nie teraz, kiedy miałam jeszcze tyle do zrobienia. Upał mocno dał mi się dziś we znaki, więc wzięłam szybką kąpiel, po czym postanowiłam wrócić do klanu, ale nieco bardziej okrężną drogą. W ten sposób odkryłam zarastającą łąkę, na której znajdowały się dwa powalone drzewa, kilka młodszych, rosnących w rządku niemal w idealnych odstępach. To wyglądało jak miejsce idealne na treningi. Wtedy też zaświtała mi w myślach pewna myśl. Obeszłam całą łąkę, uważnie przeglądając każdy centymetr kwadratowy jej powierzchni, ale nie znalazłam tego, czego szukałam. Udałam się więc z powrotem nad jezioro, wybrałam jakiś kamień, po czym zaczęłam toczyć go w stronę owej łąki. Oczywiście odległość była zbyt duża, aby udało mi się to od razu zrobić, więc musiałam zostawić go w lesie. Planowałam oczywiście powrócić tam i dokończyć wszystko następnego dnia. Skoro los dał mi tak idealne miejsce, grzechem byłoby zmarnować taką okazję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!