Strony

23.04.2019

Od Sarit do Mivany „Pierwsze spotkanie z (nie)szanowną arystokratką”


Szłam przed siebie pewnym krokiem, a w oczy świeciło mi rozkoszne letnie słońce. Czekałam aż szanowna Mivana, skończy rozmowę z Mint- klaczą, u której było mi dane ostatnio obserwować diametralną zmianę charakteru. Byłam cichym obserwatorem- znałam prawie wszystkich i wiedziałam o nich .... dosyć sporo. Przynajmniej się nie nudziłam i byłam godnym źródłem informacji- a to pierwsze było dla mnie najważniejsze. Obecnie podsłuchiwałam rozmowę tych dwóch dam-szczerze mówiąc, stęskniłam się za ich wzajemnym sypaniem się gnojem. Tym razem jednak byłam świadkiem dość specyficznej rozmowy, zupełnie niepodobnej do nich. W końcu jeleniowata klacz odrobinę zdenerwowana (co wyczytałam z tego, iż cała się spięła, pomimo tego, że próbowała wyglądać na spokojną i robić tak samo dumne kroki co zawsze) ruszyła przed siebie, po wcześniejszym spektakularnym obróceniu się na zadzie. Jako, iż stałam pod osłoną rozłożystych drzew, z dołu okryta krzakami, po kryjomu wyszłam ze swego ukrycia. Kiedy nastąpił odpowiedni moment, czyli Mivana odrobinę oddaliła się od słodkiej siwej w hreczkę klaczy, skierowałam w kierunku siostry Lumina. Kiedy widziałam jej do przesady okazały chód, chciało mi się wymiotować, podobnie jak wtedy kiedy przyglądałam się jej rysom- wyglądała raczej jak łabędź z końskimi nogami niżeli jak klacz. Jej figura jeszcze nie byłaby najgorsza, gdyby nie głowa- chuda niczym patyk i niezbyt piękna. Ja wolałam raczej urocze osobniki (w tym klanie akurat to rzadkość), ponieważ według mnie miały coś w sobie.
-Widzę, że nieźle się bawisz w blasku swej chwały, arystokratko- rzuciłam do niej lekkim tonem, bez wcześniejszego przywitania.
<Miv? Tak jak napisałam na disco>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!