Strony

23.04.2019

Od Miriady do Cardinaniego ,,Odwrócenie ról"

Kawał ziemi pod moim ciężarem od razu zaczął się zapadać, jednak udało mi się od niego odbić i wskoczyć na naprawdę stały grunt. W impecie skoku ledwo udało mi się uniknąć zderzenia z rosnącą niedaleko krawędzi brzegu czeremchą, obsypaną resztkami drobnego, białego kwiecia. Będąc w bezpiecznej odległości, prędko odwróciłam się, szukając nerwowo wzrokiem skarogniadego ogiera. Z ulgą zauważyłam go praktycznie w tym samym miejscu co przedtem. Koń gorączkowo przebierał kończynami, co widać było po spienionej wodzie. Role się najwyraźniej odwróciły. Ironia losu. - pomyślałam, po czym przeszłam do działania. Tyle że niewiele mogłam zrobić. Musiałam dać mu jakieś oparcie. Pierwszym, co mi przyszło do głowy, był jakiś kawał deski, lecz w tych warunkach nie mogłam na to liczyć. Chwyciłam zębami za najbliższą, wystarczająco grubą gałąź i zaczęłam ciągnąć z całych sił. Cholera nie chciała puścić.
Drewniane włókna zaczęły wreszcie pękać, kiedy kątem oka zauważyłam coś niepokojąco szaro-białego na rzece.
— Uważaj! - krzyknęłam z całych sił. Cardinano odwrócił się, by ujrzeć spory, gruby kawał lodu pędzący z prądem. Otworzyłam szeroko oczy. W decydującej chwili ogier zdecydował się wyskoczyć w górę i znalazł się prawie cały na krze, ślizgając się mimo to niemiłosiernie. Rozległ się głośny trzask. Błyskawicznie wysunęłam trzymaną w pysku gałąź w jego stronę. Chwycił pomoc. Po chwili oboje byliśmy na lądzie, cali przemoknięci, ale ostatecznie żywi.
— Dziękuję. - rzekłam cicho. Mógł mnie zostawić na samym początku, ale przede wszystkim miał możliwość odbicia się samemu od kawałka skarpy. Czy zalatywało to brawurą, czy nie, dał mi pierwszeństwo.
<Cardinano? Wiem, króóóóóótkie...Postaram się o coś lepszego po tym całym życiowym zamieszaniu>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!