Obie poszłyśmy za Kasją. Kiedy dotarłyśmy do ruin, klacz wyjaśniła nam, że my mamy uciekać, podczas gdy ona będzie nas gonić. Oczywiście nie było to takie łatwe, na jakie wyglądało, bo trzeba było uważać na kamienie i ostre głazy. W pewnym momencie Kasja prawie złapała moją siostrę, ale wtedy Virginia wdrapała się na jedną ze skał i zaczęła po nich skakać. Spodobało mi się to i zrobiłam to samo. Klacz, chcąc nie chcąc, musiała wejść na głazy za nami. Teraz jednak wcale nie było łatwiej, wszędzie było pełno luźnych kamieni i łatwo było można z powrotem spaść w dół. W pewnym momencie Kasja prawie już mnie miała, ale wtedy skoczyłam na kolejny głaz. Potknęłam się jednak i spadłam z niego. Klacz zniknęła z moich oczu, jej widok zasłoniły mi skały. Nagle usłyszałam krzyk Virginii i znacznie głośniejszy, Kasji. Wstałam, chociaż podczas upadku trochę się poocierałam i z kilku drobnych skaleczeń leciała mi krew. W końcu wyszłam zza jednej ze skał i ujrzałam Kasję, chodzącą w tę i z powrotem. Podeszłam do niej i okazało się, że dalej znajdowało się zbocze. Nie aż tak ostre, ale jednak nie wyglądało, jakby łatwo dało się po nim wejść z powrotem. Spojrzałam w dół i ujrzałam tam swoją siostrę, Virginię. Właśnie wstawała, cała podrapana i pobrudzona krwią.
-Co się stało? Virginia, żyjesz?!-zawołałam. Wtedy poczułam, jak ktoś łapie mnie za grzywę i ciągnie do tyłu.
-Uważaj, bo ty też spadniesz!-krzyknęła Kasja przez zaciśnięte zęby (złapała mnie nimi za grzywę).
-Nie, nie żyję!-zawołała z dołu moja siostra. Nawet stąd widziałam zdenerwowanie w jej spojrzeniu.
-Twoja siostra spadła ze zbocza-powiedziała klacz. Przewróciłam oczami.
-Nie zauważyłam-odparłam z sarkazmem.
-Virginia, co ci jest?!-zawołała Kasja. Dla odmiany tym razem to ona się wychyliła.
-Oprócz tego, że wszystko mnie boli?!-odkrzyknęła z dołu moja siostra.
-Ma siłę na sarkastyczne komentarze, więc aż tak źle z nią nie jest-powiedziałam, podchodząc do klaczy.
-Ty się nie zbliżaj! Już mówiłam, jeszcze też spadniesz-powiedziała klacz, po czym zagrodziła mi dalej drogę.
-Ok, no to co teraz robimy? Trzeba coś zrobić z Virginią! Może powinnam iść po mamę?-zapytałam, rozważając wszystkie możliwe opcje, jakie przyszły mi do głowy.
-Może mnie jakoś wyciągnięcie stąd?!-zawołała z dołu zdenerwowana Virginia.
<Kasja? Mówisz i masz XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!